Prolog

Na samym wstępie pragnę wyjaśnić, że prolog zbytnio się nie zmienił, jednak zmieniła się jego koncepcja. Główna bohaterka jest już w nim starsza (17 lat), niż będzie w dalszej części opowiadania. Mam nadzieję, że nie pogubicie się przez te moje chore zabiegi.

       Wiatr delikatnie rozwiewał moje długie, czarne włosy powodując gęsią skórkę na ciele. Chociaż ogarnął mnie chłód jesiennego wieczoru, wcale nie chciałam znaleźć się w domu. Wręcz przeciwnie – pomimo zimna pragnęłam zostać w miejscu, w którym się znajdowałam. Wszystko, co dawało mi nadzieję, znajdowało się przede mną.
       Przybliżyłam się do małego, skromnego nagrobka. Uważnie przyjrzałam się wyrytych na nim słowom, po czym myśli zaatakowały mnie niczym chmara pszczół. Większość z nich bez problemu zatopiło w moim ciele swoje żądła, zmuszając mnie do ciągłego zadawania sobie tych samych pytań.
       Kim byłeś, tato?
       Dlaczego odszedłeś?
       Przeszywająco zimne ostrze przeszłości potrafiło ugodzić każdego, nawet najbardziej odważnego wojownika. Pomimo to, za każdym razem karciłam sama siebie, gdy zdarzało mi się dać ponieść emocjom. Bądź co bądź, zawsze chciałam być taka jak on – odważna, skłonna do poświęceń, a także potrafiąca oddać własne życie za bliskich.
       Bijąc się z własnymi przemyśleniami, ukradkiem rozejrzałam się po otoczeniu. Słońce powoli zaczęło chylić się ku zachodowi, a ptaki wyjątkowo ucichły. Wszystko tak jakby zamarło na ten jeden moment, chociaż w mojej głowie toczyła się walka.
       Chciałabym cię poznać, tato.
       Liście powoli opadały z drzew, upiększając swoimi różnorodnymi barwami ziemię. Każdy, nawet najmniejszy, znał swoje miejsce, chociaż nie wiedział, skąd pochodzi. Zdarzało się, że upadał nie pod tym drzewem, pod którym powinien, jednak pomimo to, potrafił żyć bez strachu. Często zastanawiałam się, czy ja także tak potrafię. Generalnie moje życie było zbiorowiskiem obaw, a także oczekiwań, którym nie zawsze byłam skłonna podołać. Ochraniać bliskich i stać się silną – słowa, które w mojej głowie występowały niczym pointa, jednak nie zawsze były odwzorowaniem moich działań. W końcu byłam tylko człowiekiem, który na każdym kroku borykał się z tęsknotą swojego serca.
       Ponownie zerknęłam na ogromne, pomarańczowe słońce, po czym zdałam sobie sprawę, że pora wracać do domu. Wiedziałam, że w jego progach czeka na mnie kochająca osoba – mama. Była dla mnie podporą w każdym momencie, dlatego nierzadko zwracałam się do niej o pomoc.
       Przykucnęłam przy pomniku i zapaliłam dużą, woskową świeczkę. Jej płomień wzbił się w górę, zostawiając niewidzialną poświatę w powietrzu. Wolno podeszłam do marmurowego nagrobka, po czym położyłam znicz, który ożywił wspomnienia o ojcu.
Ostatni raz tamtego dnia zerknęłam na wyryty napis. Przeczytałam go kolejny raz i wstałam z wcześniej zajmowanego miejsca. Miałam już skierować się w stronę wioski, jednak moje nogi odmówiły posłuszeństwa, a wzrok ciągle utkwiony był w napis.
       Nawet nie zauważyłam kiedy, a po moim policzku zaczęły spływać łzy. Szybkim ruchem przetarłam oczy rękawem, jednak ciecz nadal płynęła. Z upływem czasu było jej coraz więcej, chociaż za wszelką cenę starałam się ją powstrzymać. Nie mogłam ukazywać swoich słabości. Musiałam brnąć przed siebie, nie rozpamiętując tego, co wydarzyło się wcześniej. Musiałam żyć teraźniejszością.
       Chwilę później poczułam ciepło czyjegoś dotyku. Był na tyle kojący, że dzięki niemu udało mi się okiełznać swoje myśli i zacząć wracać do poprzedniego stanu. Pewna dłoń spoczywająca na moim barku powoli zaczęła tracić swoją siłę, gdy tylko dopuściłam do podświadomości, że za mną stoi on i widzi mnie w tym stanie. Jego dotyk stał się dziwnie obciążający, a łzy znowu zaczęły napływać do oczu.
       Dlaczego cię tu nie ma, tato? - zapytałam samą siebie, po czym szeroko rozszerzyłam swoje źrenice, uparcie wpatrując się w jasno-szary pomnik. Dlaczego tak szybko odszedłeś...
       Kiedy poczułam jak ręka mojego sensei'a powoli obejmuję mnie w tali, zaczęłam czuć wewnętrzną obawę. Nie mogłam, a raczej nie potrafiłam przyznać się do swoich słabości, które i tak były mu oczywiste. Nauczyciel przybliżył mnie do siebie, pozwalając mi wtulić się w jego silne ramiona.
       - Shinobi powinien ukrywać swoje uczucia niezależnie od sytuacji, w której się znalazł. Powinien także być gotów ukryć swoje łzy, choćby nie wiadomo co się działo – wyszeptałam, mocno zaciskając powieki.
       - Nie wszystko jest możliwe, Kasumi – odparł sensei, po czym pogładził mnie po głowie.
       - Ja... Wiem – wyjąkałam, czując napływ łez. Poczułam jego dłoń, która delikatnie pogładziła mnie po głowie, dając do zrozumienia, że nie jestem sama. Dzięki tak prostemu gestowi wiedziałam, że mogę na niego liczyć, a także na pozostałych mieszkańców wioski.       Nauczyciel mocno przytulił mnie do siebie, a jego głos rozniósł się po pustej polanie.
       - Asuma Sarutobi – przeczytał, a moje serce zaczęło bić szybciej. Znowu pojawiły się pytania, na które tak strasznie chciałam znać odpowiedź. Dlaczego mnie zostawiłeś? Chciałam go o to zapytać, jednak wiedziałam, że tak nie było. On postarał się, abym w życiu nie była sama, dając mi możliwość dzielenia swojego czasu z wspaniałymi ludźmi. Jestem pewna, że maczał w tym swoje palce.


*****
I oto tak prezentuje się prolog. Szczerze powiedziawszy, wydaję mi się, że nie jesto ona jakoś specjalnie lepszy ^^. Ale tak na dobrą sprawę to nie wiem, jak zmienić tą swoją chorą tendencje do takiego pisania -,-. Czekam na Wasze opinie. Kolejny rozdział powinien pojawić się na dniach, ponieważ fakt faktem, prolog nie jest dla Was niczym nowym. 
W ten sposób zaczynam historię o córce Asumy...  W tej wersji dałam jej na imię Kasumi, pasuje? ;> Ossu!

13 komentarzy:

  1. Ooo tak, to imię o wiele bardzie mi się podoba, wcześniejsze jakoś mi do niej nie pasowało *.*
    A teraz tak.. Czytałam wcześniejszy prolog w sumie niedawno i tak myślę, że z dobrego tekstu, zrobiłaś jeszcze lepszy. Tak, zdecydowanie lepiej ci leży pisanie w pierwszej osobie i fajnie, że jak zdecydowałam się na poprawę rozdziałów, to zabrałaś się do tego od razu ;D
    Czekam na dalsze przygody Kas, a no i takie jedno nurtujące mnie pytanie: czy odziedziczyła piękne, czerwone oczy po mamie, czy czarne po tacie?

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asuma miał chyba brązowe, jeśli się nie mylę. Co zaś tyczy się Kas, to oowiem Ci szczerze, że zastanawiałam się nad jej wyglądem i stwierdziłam, że odziedziczy oczęta po mamusi. Tak jakoś bardziej mi pasują. W każdym razie, jeszcze wiele rzeczy odziedziczy po ojcu :) Ale to w dalszej części. Dziękuję za miłe słowa!

      Usuń
  2. No więc... cóż ja mogę powiedzieć, co? Tak jak napisała poprzedniczka, to z dobrego tekstu zrobił się lepszy. Zdecydowanie, pierwsza osoba to Twój konik i tego się trzymaj. Moim zdaniem bardzo dobrze zrobiłaś. :) Prolog? Nie bardzo się zmienił i to dobrze, bo podobał mi się w tej wersji sentymentalnej. Przy pomniku, jakimś pommiku...jakaś dziewczyna, która ma teraz takie piekne imię! Od razu mi lepiej pasuje do córki Kurenai. Naprawdę. ;) Oczywiście nie uszło mojej uwadze, że dodałaś więcej opisów, że po prostu... bardzo z wyretuszowałaś tekst, wyszedł lepiej.. bardziej tajemniczo, bardziej jest przepełniony jakimiś emocjami, jakąś tęsknotą. Od razu widać różnicę i jest na wielki plus - no, nie mogę za bardzo nic powiedzieć, bo tamten prolog też był okej! ale pod względem stylistyki ten jest dwa razy lepszy. :) Nie pozostaje mi też nic innego jak czekać na pierwszy rozdział... ciekawa jestem czy pociągniesz starą misję, czy zaszczycisz nas czymś zupełnie nowym? Pisz szybciutko, kochanieńka.;D

    ALE SZABLONU NIE ZMIENIAJ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i mam nadzieję, że pierwszy rozdział będzie długi, żebym miała co komentować! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zobaczymy jak to z tym rozdziałem będzie. Cieszę się, że mimo wszystko jakieś różnice widać :) A co do narracji pierwszoosobowej, to sama też to ostatnio zauważyłam - idzie mi lepiej i swobodniej się w niej czuję, więc nie sądzę, bym teraz coś zmieniała. Szablonu nie zmienię, przysięgam!

      Usuń
  4. No i heeeej ^^
    Dobra wiem - powitanie jak plastik ^^" Aż sama się dziwię, że tak zaczęłam, ale trudno. Niech zostanie xDD
    Prolog zajebiaszczy :3 Jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej. Może główna kochaterka odkopie Hidana? XD Masz 100% pewności, że wwalam twojego bloga do zakładek ;)
    I jeszcze ta przepiękna muza *.* Kocham soundtracki z Naruto <3
    Przez ciebie jestem też zła na siebie, że zamiast nadrabiać zaległości na innych blogach, zaczynam czytać nowego opka ^^" Ale warto <333
    Pozdrawiam i czekam na pierwszy rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D Może kiedyś pokuszę się o napisanie speciala w typie "Naruto fillery", gdzie Kasumi stwierdzi, że musi poznać idiotę, który zabił jej ojca ^^ To wcale nie taki zły pomysł. A co do muzyki - ogólnie wydawało mi się, że nie warto dodawać żadnych swoich utworów, bo po części chce się trzymać kanonu, a to mnie do tego motywuję. Cieszę się, że znalazłam kolejnego czytelnika, jak miło *.*

      Usuń
    2. I właśnie coś zauważyłam. Patrzę sobie na twoje zdjęcie na bloggerze i stwierdziłam, że jesteś fanką SasuNaru. Znasz jakieś blogi, na których się często notki pojawiają? Bo jest taka sprawa... ^^" Podpadłam przyjaciółce i praktycznie chyba tylko to może ją udobruchać xDD Więc jak coś znasz to wyślij mi linki na maila (jest na moim blogu). Z góry dzięki ;**

      Usuń
  5. Witam,
    po prolog zapowiada się na bardzo ciekawie opowiadanie.. historia już mnie bardzo wciągnęła...
    Mam jednak takie małe pytanie odnośnie tego, że dość długo nie zaglądałam tutaj (zwykły brak czasu), czy to jest ta sama historia co była kiedyś, ale pisana od nowa, czy już zupełnie inna?... nie pamiętam zbyt wiele, ale Naruto był Hokage i wysłał drużynę po jakiś zwój...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Przyznam, że mnie oczarowałaś. Nigdy jeszcze nie czytałam o córce Kurenai. Zazwyczaj, jeżeli już była mowa o jego potomku, pojawiał się chłopiec. Tym bardziej jestem zainteresowana dalszym ciągiem.
    Kasumi wydaje się być całkiem fajną osóbką. Smutna, ale na pewien sposób urocza scena przy grobie ojca, ukazała tylko część jej charakteru, jednak myślę, że mogłabym ją polubić.
    Ten jej sensei… łączy ich coś więcej, niż relacja uczeń-nauczyciel? Przez moment zastanawiałam się, kto to może być? Ktoś z drużyny Kurenai, albo Asumy... Jestem zagorzałą fanką Kiby, więc od razu pojawiła się we mnie licha nadzieja, że może to on xD Bardziej jednak skłaniam się w stronę Shikamaru. W końcu taką składał obietnicę.

    Prolog, jak prolog, długością nie razi, więc nie ma się co rozpisywać. Dodam jeszcze, że bardzo podoba mi się Twój styl. Piszesz prosto i wciągająco. Opisy nie są zbyt rozległe, ale zawierasz w nim wszystko, co czytelnik chciałby wiedzieć. Póki co, jestem na tak ^^ Mam nadzieję, że niedługo pojawi się pierwszy rozdział i że mnie o tym poinformujesz ;)

    gg:12392192
    lub
    blog: itami-ng.blogspot.com

    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie również ten prolog po prostu urzekł. Cieszę się, że nie przeczytałam najpierw żadnych zakładek, jak to robię zazwyczaj, bo przez to nie zepsułam sobie niespodzianki na temat głównej bohaterki. Masz świetny styl, nieprzekombinowany, ale jednocześnie idealnie oddający sytuację. Szczerze mówiąc nie przeszło mi przez myśl, że Asuma może mieć córkę, sama nie wiem czemu. To straszne, że oni nie mieli szansy się poznać.

    A co do rzeczy niezwiązanych z rozdziałem... Bardzo długo wczytywał mi się szablon. Co prawda wieki to nie były, no i na przeglądarce, której używam zazwyczaj(chrome) było zdecydowanie gorzej niż na Firefoxie(chociaż tam też muliło). Nie wiem czy to wina mojego komputera, ale może warto by było zapytać innych czytelników, czy też mają ten problem i ewentualnie zmienić rozmiar nagłówka. Ale to taka luźna sugestia, najwyżej w czasie wczytywania będę parzyć herbatę. (;

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie tylko niecierpliwe pytanie - KIEDY ROZDZIAŁ?!:d

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj;)
    Przepraszam, że zjawiam się tutaj dopiero teraz. Moja wina, moja wina, ale nie miałam czasu, no i potrzebowałam chwili przerwy. W każdym razie wreszcie udało mi się przeczytać, yatta!
    No to jazda! moim zdanie prolog jest genialny. Nie wiem naprawdę, dlaczego chcesz coś zmieniać w swoim stylu pisania. Przecież jest świetny! Po prostu za dużo jęczysz, ot co! Cudowna uczuciowość i głębia prologu - rozmiękłam jak masło w ciepełku. Porównanie myśli do roju pszczół bardzo oryginalne, naprawdę taka perełka świadcząca o Twojej kreatywności. No i sama postać, jej rozmowa z ojcem, jej przemyślenia - widać, że nad tym popracowałaś.
    Co ci mogę powiedzieć? Jak dla mnie bajecznie. Piękny styl, kreatywność i głębia, czyli to, co lubię najbardziej. Po prostu nie mogę doczekać się ciągu dalszego;) Pozdrawiam serdecznie [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń

Byłabym naprawdę wdzięczna, gdyby osoby, które rzeczywiście przeczytały rozdział zostawiły po sobie jakikolwiek komentarz. Sprawia to, że wiem, dla kogo piszę i bardziej motywuje mnie do szybszego pisania opowiadania. Was to nic nie kosztuje *oprócz tych dwóch minut*, a mi bardzo pomaga.