Przyjemny wiatr leciutko muskał skóry trzech młodych ninja, którzy z szerokimi uśmiechami na twarzy dążyli do wyznaczonego przez Hokage celu. Była to ich pierwsza misja z poza granic swojej rodzinnej wioski. Nic więc dziwnego, że byli tak bardzo podekscytowani, chociaż ich sensei nie zdążył wytłumaczyć im, na czym będzie polegać zadanie. Co prawda, wielokrotnie zbierał się do tego, by wreszcie oznajmić swoim wychowankom, że nie będzie to zabawa, jak przy misjach kategorii "D", jednak za każdym razem coś mówiło mu, że im później tym lepiej. Nie była to obawa przed tym, że dzieciaki nie podołają. Więcej obaw sprawiała mu myśl, że sam może nie dać rady z trójką niedoświadczonych shinobi.
Shikamaru wciągając powietrze, spojrzał na bezchmurne niebo. Nawet na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nie ma co liczyć na burzę, ani na małą, deszczową chmurkę. Większość ludzi była bardzo wdzięczna z tego powodu pogodzie, jednak brunet pierwszy raz od bardzo dawna zapragnął, by spadł deszcz. Miał nieodparte wrażenie, że tylko on byłby w stanie uspokoić jego wyobrażenia, chociaż mógłby utrudnić zadanie.
Skacząc przez drzewa, każdy zatapiał się w swoim świecie. O dziwo, ani jeden z uczniów nie spytał gdzie podążają i co będą musieli robić. Nie łaknęli tej jakże potrzebnej wiedzy. W pełni ufali Shikamaru, chociaż on nie ufał słowom blondyna. Oczywiście, wierzył z całych sił w swoją drużynę, jednakże nie sądził, by byli oni gotowi na t a k ą misję. Co lepsze, nigdy nie przyszłoby mu na myśl, że Naruto postąpi tak lekkomyślnie i wyśle ich na teren, gdzie nawet Kakashi ledwo dawał sobie radę z trwającą tam zamieszką. Dlaczego więc zdecydował się wysłać właśnie drużynę drugą?
Hm, racja, parsknął Shikamaru pod nosem. Przypomniał sobie, że przecież Naruto wszystko wytłumaczył mu tak, jak to rozumował, aczkolwiek jego argumenty nie były w stanie przekonać go do trafności tej decyzji, gdyż miał wrażenie, że blondyn chce go po prostu spławić.
Shikamaru wciągając powietrze, spojrzał na bezchmurne niebo. Nawet na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nie ma co liczyć na burzę, ani na małą, deszczową chmurkę. Większość ludzi była bardzo wdzięczna z tego powodu pogodzie, jednak brunet pierwszy raz od bardzo dawna zapragnął, by spadł deszcz. Miał nieodparte wrażenie, że tylko on byłby w stanie uspokoić jego wyobrażenia, chociaż mógłby utrudnić zadanie.
Skacząc przez drzewa, każdy zatapiał się w swoim świecie. O dziwo, ani jeden z uczniów nie spytał gdzie podążają i co będą musieli robić. Nie łaknęli tej jakże potrzebnej wiedzy. W pełni ufali Shikamaru, chociaż on nie ufał słowom blondyna. Oczywiście, wierzył z całych sił w swoją drużynę, jednakże nie sądził, by byli oni gotowi na t a k ą misję. Co lepsze, nigdy nie przyszłoby mu na myśl, że Naruto postąpi tak lekkomyślnie i wyśle ich na teren, gdzie nawet Kakashi ledwo dawał sobie radę z trwającą tam zamieszką. Dlaczego więc zdecydował się wysłać właśnie drużynę drugą?
Hm, racja, parsknął Shikamaru pod nosem. Przypomniał sobie, że przecież Naruto wszystko wytłumaczył mu tak, jak to rozumował, aczkolwiek jego argumenty nie były w stanie przekonać go do trafności tej decyzji, gdyż miał wrażenie, że blondyn chce go po prostu spławić.
Słońce grzało z całą swoją siłą, jednak mimo to, ludzi na ulicach Konohy było mnóstwo. Wszyscy mieszkańcy Liścia zatęsknili za upałem, który opuścił ich na bardzo wiele tygodni. Nawet sam Hokage, który ostatnimi czasy preferował pochmurne dni, zatęsknił za przyjemnymi promieniami. W taki dzień jak ten, jego humor polepszał się za każdym razem, gdy zobaczył małe dziecko, wesoło biegające po ulicach wioski, nie przejmujące się niczym innym jak tylko planowaniem kolejnego wspaniałego dnia spędzonego w towarzystwie przyjaciół. Mały szkrab wiedział, że jest tu bezpieczny i właśnie to cieszyło blondyna najbardziej.
Chociaż Naruto już dawno przeżył lata swojej beztroskiej młodości, wcale nie tęsknił za tamtymi chwilami. Wręcz przeciwnie: cieszył się, że przeżył je właśnie w taki sposób. Stał się silny, by chronić przyjaciół, których zyskał swoją ciężką pracą. Udowodnił, że marzenia się spełniają i - co najważniejsze - zapewnił mieszkańcom wioski spokój ducha. Nie bał się, że ten przyjemny świat pryśnie niczym bańka mydlana, ponieważ wiedział, że nawet gdyby tak się miało stać, jego przyjaciele zawsze byliby skłonni pomóc mu w ratowaniu domu. Dom - tym dla niego była Konoha, a wszyscy jej mieszkańcy byli dla niego rodziną. Szczególnie Shikamaru, który zawsze, nawet gdy inni wątpili, stawał po jego stronie. Potrafił pomóc, gdy człowiek był w rozsypce, też właśnie dlatego Naruto postanowił, że to właśnie on zostanie senseiem grupy drugiej. Nie chodziło tu o obietnicę, którą złożył Asumie, nie chodziło tutaj o Wolę Ognia. Chodziło o to, jakim człowiekiem jest, jednak tego powiedzieć mu nie miał zamiaru. Wolał, by został tak, jak jest.
Chociaż Naruto już dawno przeżył lata swojej beztroskiej młodości, wcale nie tęsknił za tamtymi chwilami. Wręcz przeciwnie: cieszył się, że przeżył je właśnie w taki sposób. Stał się silny, by chronić przyjaciół, których zyskał swoją ciężką pracą. Udowodnił, że marzenia się spełniają i - co najważniejsze - zapewnił mieszkańcom wioski spokój ducha. Nie bał się, że ten przyjemny świat pryśnie niczym bańka mydlana, ponieważ wiedział, że nawet gdyby tak się miało stać, jego przyjaciele zawsze byliby skłonni pomóc mu w ratowaniu domu. Dom - tym dla niego była Konoha, a wszyscy jej mieszkańcy byli dla niego rodziną. Szczególnie Shikamaru, który zawsze, nawet gdy inni wątpili, stawał po jego stronie. Potrafił pomóc, gdy człowiek był w rozsypce, też właśnie dlatego Naruto postanowił, że to właśnie on zostanie senseiem grupy drugiej. Nie chodziło tu o obietnicę, którą złożył Asumie, nie chodziło tutaj o Wolę Ognia. Chodziło o to, jakim człowiekiem jest, jednak tego powiedzieć mu nie miał zamiaru. Wolał, by został tak, jak jest.
Blondyn rozejrzał się po okolicy, wesoło się uśmiechając. Wioska tętniła życiem, co w dużym stopniu przypomniało mu czasy świetności Kraju Ognia. Kiedy ujrzał swoje ulubione miejsce, gdzie zawsze jadał Ramen, jego uśmiech poszerzył się parokrotnie.
- Nie, jednak nic się nie zmieniłeś - odparł Shikamaru, który szedł krok w krok za Naruto.
- Bo widzisz... - zaczął Hokage i przystanął - niektóre rzeczy się nie zmieniają. Każdy ma w sobie cząstkę dawnego siebie.
- To znaczy?
- No na przykład, no... teges tamteges. - Podrapał się po głowie. - O! Wiem. Sakura zawsze będzie Sakurą. Nawet teraz, kiedy chcę się z nią umówić bije mnie po głowie. Choji też zawsze będzie sobą. Chyba nie muszę ci mówić, ile wydałem podczas naszego ostatniego spotkania?
Shikamaru wybuchł gromkim śmiechem, przyznając przyjacielowi rację. Każdemu zostało coś z dawnych lat i to podobało mu się najbardziej.
- A ze mną co? - zapytał.
- Ty? - zamyślił się. - Hm... A, tak! Ty zawsze będziesz tym samym Shikamaru leniem, który woli oglądać chmury, niż walczyć, gdy nie ma takiej konieczności - rzekł i ruszył w stronę Ichiraku Ramen.
Brunet poszedł w jego ślady i już po chwili razem siedzieli przy stole. Zamówili posiłek i zniecierpliwieni - a raczej Naruto - czekali na miskę Ramen.
- A ty nie powinieneś już iść? - zapytał w pewnej chwili blondyn.
- Mogą trochę poczekać, nic im się nie stanie.
- Patrząc na ciebie, już wiem jaki był Kakashi w dzieciństwie - odparł Naruto z poważną miną, na co Shikamaru się tylko uśmiechnął.
- Nie wydaje ci się, że to trochę za trudna misja jak na nich? - zapytał w końcu.
Na stole pojawił się posiłek, po czym Naruto od razu wziął się za jedzenie. Mogłoby się wydać, że nie usłyszał pytania kolegi, jednakże było inaczej. Nie odpowiedział od razu, gdyż zastanawiał się nad odpowiedzią dla Shikamaru, którą on zrozumie.
- Nie, jednak nic się nie zmieniłeś - odparł Shikamaru, który szedł krok w krok za Naruto.
- Bo widzisz... - zaczął Hokage i przystanął - niektóre rzeczy się nie zmieniają. Każdy ma w sobie cząstkę dawnego siebie.
- To znaczy?
- No na przykład, no... teges tamteges. - Podrapał się po głowie. - O! Wiem. Sakura zawsze będzie Sakurą. Nawet teraz, kiedy chcę się z nią umówić bije mnie po głowie. Choji też zawsze będzie sobą. Chyba nie muszę ci mówić, ile wydałem podczas naszego ostatniego spotkania?
Shikamaru wybuchł gromkim śmiechem, przyznając przyjacielowi rację. Każdemu zostało coś z dawnych lat i to podobało mu się najbardziej.
- A ze mną co? - zapytał.
- Ty? - zamyślił się. - Hm... A, tak! Ty zawsze będziesz tym samym Shikamaru leniem, który woli oglądać chmury, niż walczyć, gdy nie ma takiej konieczności - rzekł i ruszył w stronę Ichiraku Ramen.
Brunet poszedł w jego ślady i już po chwili razem siedzieli przy stole. Zamówili posiłek i zniecierpliwieni - a raczej Naruto - czekali na miskę Ramen.
- A ty nie powinieneś już iść? - zapytał w pewnej chwili blondyn.
- Mogą trochę poczekać, nic im się nie stanie.
- Patrząc na ciebie, już wiem jaki był Kakashi w dzieciństwie - odparł Naruto z poważną miną, na co Shikamaru się tylko uśmiechnął.
- Nie wydaje ci się, że to trochę za trudna misja jak na nich? - zapytał w końcu.
Na stole pojawił się posiłek, po czym Naruto od razu wziął się za jedzenie. Mogłoby się wydać, że nie usłyszał pytania kolegi, jednakże było inaczej. Nie odpowiedział od razu, gdyż zastanawiał się nad odpowiedzią dla Shikamaru, którą on zrozumie.
- Nie - odparł po chwili, wychylając się znad miski.
- Przecież oni są dopiero geninami, a ta misja może kwalifikować się do kategorii "B". Nawet Kakashi twierdzi, że to głupota.
- Dadzą radę - rzucił obojętnie blondyn i wziął się za konsumowanie drugiej miski z jedzeniem.
- Naruto, wiem, że chcesz aby twój syn wiele potrafił, ale wysyłanie go na pewną...
- Shikamaru, już zdecydowałem - przerwał mu. - Inaczej nie zdobędą doświadczenia, więc niech się uczą. A z drugiej strony... Są z tobą, więc nic im się nie stanie. Tak jak jest napisane na pergaminie, gdy dotrzecie do wieży dołączą do was Kakashi i Ira. Dajcie z siebie wszystko i mnie nie zawiedźcie - powiedział i machnął na pożegnanie do bruneta.
- Obyś się nie mylił.
- Przecież oni są dopiero geninami, a ta misja może kwalifikować się do kategorii "B". Nawet Kakashi twierdzi, że to głupota.
- Dadzą radę - rzucił obojętnie blondyn i wziął się za konsumowanie drugiej miski z jedzeniem.
- Naruto, wiem, że chcesz aby twój syn wiele potrafił, ale wysyłanie go na pewną...
- Shikamaru, już zdecydowałem - przerwał mu. - Inaczej nie zdobędą doświadczenia, więc niech się uczą. A z drugiej strony... Są z tobą, więc nic im się nie stanie. Tak jak jest napisane na pergaminie, gdy dotrzecie do wieży dołączą do was Kakashi i Ira. Dajcie z siebie wszystko i mnie nie zawiedźcie - powiedział i machnął na pożegnanie do bruneta.
- Obyś się nie mylił.
Rozmyślając nad tym, co wydarzyło się nie tak dawno, Shikamaru nawet nie zauważył kiedy, a Toru, Tsuki i Hiro już siedzieli na ziemi, zajęci oględzinami terenu. Uśmiechnął się na samą myśl, widząc jak jego podopieczni przestrzegają zasad bezpieczeństwa, sprawdzając teren. Jednak mimo to, wątpliwości nie chciały go opuścić. Misja mogła być łatwa dla tych, którzy przynajmniej wiedzą jak wykorzystywać natury lub - jeśli mają taką możliwość - odkryli swoje kekkei genkai. Niestety, ta trójka nie miała pojęcia o żadnej z wymienionych rzeczy. Po prostu byli zwyczajnymi ninja, którzy z podręcznikowymi technikami wyruszyli na misję.
- Teren czysty - oznajmił z uśmiechem Toru.
- W takim razie się tu zatrzymamy - odparł Shikamaru i usadowił się pod rozłożystym drzewem.
Brunet przymknął oczy, głęboko wdychając świeże powietrze. Próbował uspokoić swoje myśli na każdy możliwy sposób, jednak jego próby wcale nie dawały oczekiwanych skutków. Nagle z transu wyrwał go głos jednego z dzieciaków.
- Sensei?
Shikamaru momentalnie uchylił powieki, by zobaczyć swojego rozmówcę. Oczywiście, od razu po barwie głosu poznał, że to Hiro chce z nim porozmawiać, jednak w stosunku do tego chłopca, pragnął mieć go zawsze na oku. Lekceważenie go,było zbyt niebezpieczne.
- Co jest, Hiro?
- Może powiesz nam, na czym polega zadanie?
Racja, przyznał w myślach brunet. Tylko Hiro trzeźwo myśli z całej tej trójki. Prześledziwszy swoją sytuację, Shikamaru zrozumiał, że właśnie nadszedł moment wyjaśnienia swojej drużynie, na czym będzie polegała ich misja. Z niezadowolenia przewrócił parokrotnie oczami, po czym podszedł bliżej trójki i rozłożył pergamin z mapą na ziemi. Upewnił się, czy cała trójka go słucha, po czym pokazując poszczególne elementy, zaczął tłumaczyć:
- Powiem od razu, że nie jest to misja, na którą sam bym was wysłał. Niestety, Naruto wie lepiej. W każdym razie zmierzamy do Kraju Barw*.
- Kraj Barw? - zapytała ze zdziwieniem ciemnowłosa.
- Tak Tsuki, Kraj Barw.
- Gdzie to jest? - wtrącił Toru.
- Kraj Barw, to mały kraj usytuowany między Krajem Ognia, a Krajem Wiatru. Nie posiada własnych władz, jest - powiedzmy inaczej - nie ma go. Znajdziecie go tylko na niektórych, specjalnych mapach, takich jak ta - rzekł i wskazał na blado-żółty pergamin. - My zmierzamy do wschodniej części, gdzie znajdują się dwie, bliźniacze wieże.
- I pójdziemy tam, wyswobodzić piękną królewnę ze szpon wrednego smoka - mruknął Toru.
Shikamaru spojrzał na swojego ucznia z lekkim zawodem. Mimo wszystko, miał nieodpartą chęć uderzenia blondyna w głowę, by ten się opamiętał, jednak powstrzymał się i - bez zbędnego komentarza - kontynuował.
- Zmierzamy tam, ponieważ w jeden z tych wież znajduje się coś, co jest pod ochroną naszego kraju i Kraju Wiatru.
- Co to takiego? - zapytała Tsuki.
- Pergamin z technikami, które powinny sobie tam spokojnie leżeć.
- Będziemy to ochraniać? - Rudowłosy spojrzał z lekkim strachem w oczach na swojego senseia, po czym momentalnie opanował swoje emocje.
- Nie, niestety nie. Tę rolę od dobrych paru tygodni spełnia Kakashi-senpai z Irą. Nasze zadanie jest zupełnie inne. Z tego co mi wiadomo, trzy dojścia do wież - Pokazał na mapie trzy kierunki: północny, południowy i zachodni - są zablokowane przez bliżej nieznanych nam wrogów, dlatego musimy przejść przez wąwóz od wschodniej strony.
- Czyli luzik - rzucił Toru.
- Nie, Toru. Wręcz przeciwnie. Patrząc na pogodę - Shikamaru spojrzał w górę, intensywnie wpatrując się w chmury - przed naszym przybyciem wąwóz nadal będzie zalany, co tylko utrudni nam przejście. Moglibyśmy odczekać parę dni, jednak nasi potrzebują natychmiastowego wsparcia. Innymi słowy, nie mamy czasu do stracenia, tylko musimy przejść do działania.
- A co jest naszym prawdziwym celem odnośnie tego pergaminu? -wtrącił Hiro. Nie wierzę, że on jest jej synem, pomyślał Shikamaru. Zaczął przypominać sobie wizerunek jego matki, po czym stwierdził, że coś tu jest nie tak. Przez trzeźwe myślenie chłopaka, brunet zapragnął poznać, kim jest jego biologiczny ojciec, gdyż dzieciak był bardzo spostrzegawczy.
- Nasz cel... - Shikamaru spojrzał ponownie na mapie, po czym szybkim ruchem palca, wskazał na jedną z bliźniaczych wież. - To dostać się tu i zabrać pergamin, wcześniej omijając pułapki zastawione przez Trzeciego Hokage. Cała trójka spojrzała z przerażeniem na Shikamaru, zapewne zastanawiając się nad tym, co przed chwilą powiedział brunet. W ich głowach zaczęły piętrzyć się pytania, jednak wiedzieli, że nie jest to odpowiedni czas na ich zadawanie, gdyż były one tak błahe, w porównaniu z tym, co ich czekało. Innymi słowy - mogły poczekać. Teraz najważniejszą rzeczą było odpocząć, by za parę godzin mieć wystarczającą ilość siły na dalszą drogę.
- Jakieś pytania?
Przez pewną chwilę panowała cisza, a jedyne widoczne zmiany w postawie drużyny, to ruch ich przestraszonych oczu. Shikamaru wiedział, że ich reakcja może być właśnie taka, jednak w jego podświadomości tliła się nadzieja, że przyjmą to wyzwanie i w pełni zaufają nie jemu, a sobie.
Nagle, niespodziewanie tę niezręczną chwilę przerwał ochrypły głos Hiro.
- Dlaczego mamy wykraść coś, co Trzeci Hokage zamknął w takim miejscu? Właśnie, dlaczego?, sam siebie zapytał Shikamaru.
- Teren czysty - oznajmił z uśmiechem Toru.
- W takim razie się tu zatrzymamy - odparł Shikamaru i usadowił się pod rozłożystym drzewem.
Brunet przymknął oczy, głęboko wdychając świeże powietrze. Próbował uspokoić swoje myśli na każdy możliwy sposób, jednak jego próby wcale nie dawały oczekiwanych skutków. Nagle z transu wyrwał go głos jednego z dzieciaków.
- Sensei?
Shikamaru momentalnie uchylił powieki, by zobaczyć swojego rozmówcę. Oczywiście, od razu po barwie głosu poznał, że to Hiro chce z nim porozmawiać, jednak w stosunku do tego chłopca, pragnął mieć go zawsze na oku. Lekceważenie go,było zbyt niebezpieczne.
- Co jest, Hiro?
- Może powiesz nam, na czym polega zadanie?
Racja, przyznał w myślach brunet. Tylko Hiro trzeźwo myśli z całej tej trójki. Prześledziwszy swoją sytuację, Shikamaru zrozumiał, że właśnie nadszedł moment wyjaśnienia swojej drużynie, na czym będzie polegała ich misja. Z niezadowolenia przewrócił parokrotnie oczami, po czym podszedł bliżej trójki i rozłożył pergamin z mapą na ziemi. Upewnił się, czy cała trójka go słucha, po czym pokazując poszczególne elementy, zaczął tłumaczyć:
- Powiem od razu, że nie jest to misja, na którą sam bym was wysłał. Niestety, Naruto wie lepiej. W każdym razie zmierzamy do Kraju Barw*.
- Kraj Barw? - zapytała ze zdziwieniem ciemnowłosa.
- Tak Tsuki, Kraj Barw.
- Gdzie to jest? - wtrącił Toru.
- Kraj Barw, to mały kraj usytuowany między Krajem Ognia, a Krajem Wiatru. Nie posiada własnych władz, jest - powiedzmy inaczej - nie ma go. Znajdziecie go tylko na niektórych, specjalnych mapach, takich jak ta - rzekł i wskazał na blado-żółty pergamin. - My zmierzamy do wschodniej części, gdzie znajdują się dwie, bliźniacze wieże.
- I pójdziemy tam, wyswobodzić piękną królewnę ze szpon wrednego smoka - mruknął Toru.
Shikamaru spojrzał na swojego ucznia z lekkim zawodem. Mimo wszystko, miał nieodpartą chęć uderzenia blondyna w głowę, by ten się opamiętał, jednak powstrzymał się i - bez zbędnego komentarza - kontynuował.
- Zmierzamy tam, ponieważ w jeden z tych wież znajduje się coś, co jest pod ochroną naszego kraju i Kraju Wiatru.
- Co to takiego? - zapytała Tsuki.
- Pergamin z technikami, które powinny sobie tam spokojnie leżeć.
- Będziemy to ochraniać? - Rudowłosy spojrzał z lekkim strachem w oczach na swojego senseia, po czym momentalnie opanował swoje emocje.
- Nie, niestety nie. Tę rolę od dobrych paru tygodni spełnia Kakashi-senpai z Irą. Nasze zadanie jest zupełnie inne. Z tego co mi wiadomo, trzy dojścia do wież - Pokazał na mapie trzy kierunki: północny, południowy i zachodni - są zablokowane przez bliżej nieznanych nam wrogów, dlatego musimy przejść przez wąwóz od wschodniej strony.
- Czyli luzik - rzucił Toru.
- Nie, Toru. Wręcz przeciwnie. Patrząc na pogodę - Shikamaru spojrzał w górę, intensywnie wpatrując się w chmury - przed naszym przybyciem wąwóz nadal będzie zalany, co tylko utrudni nam przejście. Moglibyśmy odczekać parę dni, jednak nasi potrzebują natychmiastowego wsparcia. Innymi słowy, nie mamy czasu do stracenia, tylko musimy przejść do działania.
- A co jest naszym prawdziwym celem odnośnie tego pergaminu? -wtrącił Hiro. Nie wierzę, że on jest jej synem, pomyślał Shikamaru. Zaczął przypominać sobie wizerunek jego matki, po czym stwierdził, że coś tu jest nie tak. Przez trzeźwe myślenie chłopaka, brunet zapragnął poznać, kim jest jego biologiczny ojciec, gdyż dzieciak był bardzo spostrzegawczy.
- Nasz cel... - Shikamaru spojrzał ponownie na mapie, po czym szybkim ruchem palca, wskazał na jedną z bliźniaczych wież. - To dostać się tu i zabrać pergamin, wcześniej omijając pułapki zastawione przez Trzeciego Hokage. Cała trójka spojrzała z przerażeniem na Shikamaru, zapewne zastanawiając się nad tym, co przed chwilą powiedział brunet. W ich głowach zaczęły piętrzyć się pytania, jednak wiedzieli, że nie jest to odpowiedni czas na ich zadawanie, gdyż były one tak błahe, w porównaniu z tym, co ich czekało. Innymi słowy - mogły poczekać. Teraz najważniejszą rzeczą było odpocząć, by za parę godzin mieć wystarczającą ilość siły na dalszą drogę.
- Jakieś pytania?
Przez pewną chwilę panowała cisza, a jedyne widoczne zmiany w postawie drużyny, to ruch ich przestraszonych oczu. Shikamaru wiedział, że ich reakcja może być właśnie taka, jednak w jego podświadomości tliła się nadzieja, że przyjmą to wyzwanie i w pełni zaufają nie jemu, a sobie.
Nagle, niespodziewanie tę niezręczną chwilę przerwał ochrypły głos Hiro.
- Dlaczego mamy wykraść coś, co Trzeci Hokage zamknął w takim miejscu? Właśnie, dlaczego?, sam siebie zapytał Shikamaru.
Prowadząc przygotowania do egzaminu na chūnina, Shikamaru nudził się o wiele bardziej, niż podczas zwyczajnego leżenia i wpatrywania się w chmury. Zresztą nie było w tym nic dziwnego, gdyż obserwowanie ruchów białego puchu na błękitnym niebie było najciekawszym zajęciem według bruneta. Od zawsze spędzał tak wolny czas, rozmyślając o wszystkim co ważne, a także o tym, co nie miało większego znaczenia. Też dlatego, w każdej nieodpowiedniej chwili marzył, aby zaznać spokoju. Szczególnie teraz, gdy wizja nadchodzącego egzaminu robiła się coraz gorsza, ponieważ jego koleżanka z Wioski Mgły nie okazywała większego zaangażowania w przygotowaniach, chociaż był to jej obowiązek.
Przeglądając początkowe karty zgłoszeń, Shikamaru nie zauważył nawet kiedy, a przed jego obliczem stanęło dwóch chūninów z Wioski Liścia. Wiedział, że pojawili się tutaj z jakiegoś ważnego powodu lub po prostu stanowili łącznik pomiędzy nim, a Naruto. Tak myślał i wcale się nie mylił.
- Hokage prosi o natychmiastowe spotkanie w sali obrad - zakomunikował jeden z nich, po czym ukłoniwszy się, razem ze swoim towarzyszem zniknęli za oknem.
"No pięknie", mruknął brunet i ruszył w ślad z posłańcami.
Na sali obrad znalazł się dwie minuty później. O dziwo, nigdzie nie widział czcigodnego Hokage, jednak nie było to dla niego zdziwieniem, gdyż na miejsce spotkania przybył bardzo wcześnie. Nie przejmując się tym, usiadł na jednej z drewnianych ław i zaczął rozmyślać, co skłoniło Naruto do ściągnięcia go tutaj w takiej chwili. Przecież blondyn doskonale zdawał sobie sprawę, że ten ma na głowie wiele ważnych rzeczy związanych z egzaminami, a mimo to, odciągał go od tychże zajęć. Miał nadzieję, że Uzumaki ma dobrą wymówkę. Po paru minutach w pomieszczeniu znalazła się reszta jōninów z Wioski w tym Hatake Kakashi, który od razu ruszył w jego kierunku.
- Wiesz może, co się dzieje? - zapytał.
Shikamaru tylko wzruszył ramionami, gdyż nie miał zielonego pojęcia.
- Może zabrakło mu Ramen i będzie nas rozsyłał po dokładki - zażartował, jednak nie zdążył usłyszeć reakcji swojego rozmówcy, gdyż w sali pojawił się Naruto, a w krok za nim szła starszyzna.
W pomieszczeniu zapanował chaos, gdyż każdy zdał sobie sprawę, że dzieje się coś poważnego. Sam fakt, że Naruto wezwał tylko zaufanych shinobi, świadczyło o tym, że sprawa nie może wyjść na światło dzienne, a obecność starszyzny utwierdzała ich w tym przekonaniu.
- Nie przedłużając - rzekł Naruto z niespotykanym, poważnym wyrazem twarzy. - Przed chwilą dostałem niepokojące wieści z zaprzyjaźnionej Wioski Piasku. Otóż Kraj Barw, w którym Trzeci Hokage ukrył jeden z pergaminów shibō, został wczoraj zaatakowany, jednak wrogowi nie udało się pokonać twierdzy i pułapek Sarutobiego. Nie muszę chyba mówić, że jest to niebezpieczna sytuacja, która może zachwiać spokój w świecie shinobi, dlatego musimy od razu działać. Wy - rzekł, wskazując na czwórkę ninja - macie jak najszybciej dotrzeć do Wioski Piasku i przekazać naszą gotowość do współpracy. Kotetsu i Izumo, waszym zadaniem będzie ubezpieczenie drugiego, najbliższego miejsca, w którym znajduje się drugi z pergaminów z zakazanymi technikami. - Naruto przerwał na chwilę, po czym, zerknąwszy na starszyznę i ich bezuczuciowe twarze, kontynuował. - Kakashi-senpai, ty i Ira musicie udać się do Kraju Barw już teraz i w miarę swoich możliwości zapewnić ochronę pergaminowi, dopóki wioski nie uporają się ze swoimi wewnętrznymi sprawami, by móc posłać wsparcie. - Kakashi przytaknął, po czym razem z białowłosą kobietą zniknęli w deszczu. - Reszta proszona jest o uciszanie wszelkich wycieków, które na pewno się pojawią i macie być w pełnej gotowości, jeśli przyjdzie czas na kontratak. Jeśli te techniki dostaną się w niepowołane ręce, możemy zapomnieć o tym, co nas teraz otacza. A pewny jestem, że ten, kto napadł na wieże, nie ma pokojowych zamiarów. Naruto skończył swoją przemowę, po czym uświadamiając wszystkim, że mogą wyjść, zaczął zmierzać w stronę drzwi. Jednak, gdy tylko usłyszał znajomy mu głos, zatrzymał się w progu.
- Co z egzaminem? - Shikamaru siedział na ławie, bawiąc się drewnianym patyczkiem.
- Jeśli teraz zrobimy egzamin, może się to wiązać z jeszcze większym niebezpieczeństwem, dlatego na razie go nie będzie.
Przeglądając początkowe karty zgłoszeń, Shikamaru nie zauważył nawet kiedy, a przed jego obliczem stanęło dwóch chūninów z Wioski Liścia. Wiedział, że pojawili się tutaj z jakiegoś ważnego powodu lub po prostu stanowili łącznik pomiędzy nim, a Naruto. Tak myślał i wcale się nie mylił.
- Hokage prosi o natychmiastowe spotkanie w sali obrad - zakomunikował jeden z nich, po czym ukłoniwszy się, razem ze swoim towarzyszem zniknęli za oknem.
"No pięknie", mruknął brunet i ruszył w ślad z posłańcami.
Na sali obrad znalazł się dwie minuty później. O dziwo, nigdzie nie widział czcigodnego Hokage, jednak nie było to dla niego zdziwieniem, gdyż na miejsce spotkania przybył bardzo wcześnie. Nie przejmując się tym, usiadł na jednej z drewnianych ław i zaczął rozmyślać, co skłoniło Naruto do ściągnięcia go tutaj w takiej chwili. Przecież blondyn doskonale zdawał sobie sprawę, że ten ma na głowie wiele ważnych rzeczy związanych z egzaminami, a mimo to, odciągał go od tychże zajęć. Miał nadzieję, że Uzumaki ma dobrą wymówkę. Po paru minutach w pomieszczeniu znalazła się reszta jōninów z Wioski w tym Hatake Kakashi, który od razu ruszył w jego kierunku.
- Wiesz może, co się dzieje? - zapytał.
Shikamaru tylko wzruszył ramionami, gdyż nie miał zielonego pojęcia.
- Może zabrakło mu Ramen i będzie nas rozsyłał po dokładki - zażartował, jednak nie zdążył usłyszeć reakcji swojego rozmówcy, gdyż w sali pojawił się Naruto, a w krok za nim szła starszyzna.
W pomieszczeniu zapanował chaos, gdyż każdy zdał sobie sprawę, że dzieje się coś poważnego. Sam fakt, że Naruto wezwał tylko zaufanych shinobi, świadczyło o tym, że sprawa nie może wyjść na światło dzienne, a obecność starszyzny utwierdzała ich w tym przekonaniu.
- Nie przedłużając - rzekł Naruto z niespotykanym, poważnym wyrazem twarzy. - Przed chwilą dostałem niepokojące wieści z zaprzyjaźnionej Wioski Piasku. Otóż Kraj Barw, w którym Trzeci Hokage ukrył jeden z pergaminów shibō, został wczoraj zaatakowany, jednak wrogowi nie udało się pokonać twierdzy i pułapek Sarutobiego. Nie muszę chyba mówić, że jest to niebezpieczna sytuacja, która może zachwiać spokój w świecie shinobi, dlatego musimy od razu działać. Wy - rzekł, wskazując na czwórkę ninja - macie jak najszybciej dotrzeć do Wioski Piasku i przekazać naszą gotowość do współpracy. Kotetsu i Izumo, waszym zadaniem będzie ubezpieczenie drugiego, najbliższego miejsca, w którym znajduje się drugi z pergaminów z zakazanymi technikami. - Naruto przerwał na chwilę, po czym, zerknąwszy na starszyznę i ich bezuczuciowe twarze, kontynuował. - Kakashi-senpai, ty i Ira musicie udać się do Kraju Barw już teraz i w miarę swoich możliwości zapewnić ochronę pergaminowi, dopóki wioski nie uporają się ze swoimi wewnętrznymi sprawami, by móc posłać wsparcie. - Kakashi przytaknął, po czym razem z białowłosą kobietą zniknęli w deszczu. - Reszta proszona jest o uciszanie wszelkich wycieków, które na pewno się pojawią i macie być w pełnej gotowości, jeśli przyjdzie czas na kontratak. Jeśli te techniki dostaną się w niepowołane ręce, możemy zapomnieć o tym, co nas teraz otacza. A pewny jestem, że ten, kto napadł na wieże, nie ma pokojowych zamiarów. Naruto skończył swoją przemowę, po czym uświadamiając wszystkim, że mogą wyjść, zaczął zmierzać w stronę drzwi. Jednak, gdy tylko usłyszał znajomy mu głos, zatrzymał się w progu.
- Co z egzaminem? - Shikamaru siedział na ławie, bawiąc się drewnianym patyczkiem.
- Jeśli teraz zrobimy egzamin, może się to wiązać z jeszcze większym niebezpieczeństwem, dlatego na razie go nie będzie.
Shikamaru głośno przełknął ślinę, uświadamiając sobie wagę tego zadania, po czym zaczął powoli w głowie opracowywać plan działania, zupełnie zapominając o pytaniu Hiro. Jednak gdy tylko spojrzał na poważny wyraz twarzy swojego podopiecznego, przypomniał sobie, co musi mu powiedzieć. Wiedział, że nie jest to pora na kłamstwa i nawet jeśli mają oni dopiero po trzynaście lat, muszą znać prawdę.
- Jedynym bezpiecznym miejscem dla pergaminów będzie Wioska Ninja. Wieże są zbyt oddalone od zamieszkałych terenów i zbyt ukryte, by przeciętny ninja mógł je znaleźć, dlatego tylko doświadczeni shinobi mogli by je ochraniać. Jednak odciągnięcie wszystkich jōninów od wioski byłoby już nazbyt lekkomyślne, gdyż wioska byłaby bezbronna. Nasz wróg doskonale wie, co robi.
- Jedynym bezpiecznym miejscem dla pergaminów będzie Wioska Ninja. Wieże są zbyt oddalone od zamieszkałych terenów i zbyt ukryte, by przeciętny ninja mógł je znaleźć, dlatego tylko doświadczeni shinobi mogli by je ochraniać. Jednak odciągnięcie wszystkich jōninów od wioski byłoby już nazbyt lekkomyślne, gdyż wioska byłaby bezbronna. Nasz wróg doskonale wie, co robi.
Cała trójka zgodnie przyznała rację i przyswoiwszy sytuację, zaczęli wracać do swoich zajęć. Musieli rozpalić ognisko i przygotować sobie jedzenie, by mieć siły. Wiedzieli, że gdy zbliżą się do Kraju Barw, będą musieli się ukrywać. Mięli więc przed sobą tylko parę godzin swawoli, która pozwoli im w spokoju wdychać ciepłe, świeże powietrze.
***
No cóż, kolejny rozdział za nami. Nie wiem, czy się Wam podoba, jednak jeśli ja miałabym wyrażać swoją opinię, to twierdzę, że znowu zaczynam motać (jak w każdym swoim opowiadaniu). Nie mniej jednak mam nadzieję, że się podoba i od razu przepraszam za "znijaczenie" wszystkich postaci stworzonych przez Kiśla -,- Niestety, tak jakoś wyszło, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Nie umiem podtrzymywać stworzonych przez kogoś charakterów, niestety.
Przepraszam, że tyle czekaliście na rozdział, szkoła dała popalić, ale teraz już spokój. Jak widać też, rozdział podzielony na dwie części: aktualne wydarzenia i retrospekcję i tak raczej będę pisać. Czekam na Wasze opinię, przede wszystkim, czy Wam to odpowiada. Na sam koniec jeszcze słowniczek i mały dodatek, odnośnie Kraju Barw, który stworzyłam. (A! I jeszcze coś: jak ktoś zgadnie, czym się wzorowałam, pisząc ten rozdział i rozwijając tę akcję to będę zaskoczona Oo. Powiem, że jest to z Naruto),
Głosuj w SONDA!
pergaminy shibō (jap. śmierć) - pergaminy, na których zapisane są zakazane techniki. Wszystkich pergaminów jest siedem, z czego każdy zawiera w sobie techniki innego stylu. Dla bezpieczeństwa, Trzeci Hokage, wraz z innymi Kage, ukryli je w najmniej dostępnych miejscach, zabezpieczając dojście do nich różnorodnymi pułapkami. Samo wykrycie takiego miejsca jest bardzo trudne.
Kraj Barw
Bardzo mały Kraj, o którego istnieniu wie bardzo mała część społeczeństwa Shinobi. Swoją nazwę zawdzięcza różnorodności roślin, które przez wiele bliżej nieokreślonych czynników, przybrały każdą możliwą barwę. O jego pochodzeniu nikt nie wie za wiele. Nie posiada swojej Wioski Ninja. Kraj Barw znajduję się pomiędzy Krajem Wiatru i Ognia. Jest tylko malutką kropką na północ od Wioski Deszczu. Mimo swoich rozmiarów i niebezpiecznego otoczenia, żyją w nim ludzie, bliżej granicy Kraju Ognia. Nie posiada żadnego władcy. Wieże, które znajdują się w jego obrębie uznane są za dwie bliźniacze wierzchołki zwycięstwa, gdyż niejaka legenda głosi, że to właśnie tam, Madara Uchiha stoczył jedną z walk przeciwko pierwszemu Hokage, którą przegrał. Mimo takich pogłosek, legenda nie znalazła potwierdzenia. Za chronienie tego państwa, a także pergaminów, które się tam znajdują, odpowiedzialni są Hokage i Kazekage.
Byl chyba taki odcinek na probe druzyny Naruto tuz przed egzaminem.Tez mieli znalezc jakis zwoj... w ostatniej chwili pojawil sie chyba Sasuke. Ale nie wiem czy na tym sie wzorowalas bo juz za bardzo nie pamietam. Nie wiem np, czy nie pomieszalam teraz ze soba odcinkow itd. Pozdrawiam. Kuso ^^
OdpowiedzUsuńNie, niestety nie tym się wzorowałam. I o który moment Ci chodzi? O zwoje z egzaminu na chunina? Nie, nie tym. Zupełnie nie tym ;)
OdpowiedzUsuńNie... o cos calkiem innego... oni mieli robiony test chyba przez swoich nauczycieli czy cos. Nie pamietam dokladnie :-)
OdpowiedzUsuńTo moze teraz mi powiesz o ktory moment chodzilo? xd
Kuso ^^
Powiem Ci szczerze, że tutaj nie chodziło mi o moment, a bardziej o motyw z wieżą :) Może to Ci coś mogłoby powiedzieć. Od razu mówię, że nie ma tego w Mandze ;)
OdpowiedzUsuńNo i dotarłam;) Przepraszam za opóźnienia, ale szkoła wciąż męczy. A co do rozdziału, bardzo mi się podobał. Nie przeszkadza mi wcale, że nadajesz bohaterom Naruto trochę innych cech, bo nie zmieniasz ich jakoś radykalnie;) Powiem nawet, że w Twojej wersji podobają mi się bardzo. Ciekawy pomysł z Krajem Barw i zwojami. W sumie też zastanawia mnie, czemu Naruto wysłał ich na taką misję. Czekam na NN i pozdrawiam. A co do Twojej inspiracji, z wieża to nie był któryś z Naruto Movie? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTyzyfone, dokładnie tak ;) Dokładnie "The Lost Tower", gdyż był tam Minato, a ja tego bohatera ubóstwiam ;)
OdpowiedzUsuńZnalazłam się tutaj w sumie przypadkiem, zobaczyłam Twoje kmenatzre na blogach, które odwiedzam i z ciekawością zajrzałam.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że prolog wspaniały! Ależ mnie zaskoczyłaś tym, że to córka Kurenai i Asumy. Nie dziwi mnie, że jest dosyć oziębła i zdystansowana do świata. Wow, to było naprawdę piękne.
Rozdział I i II - powiem Ci, że emocje opadły, ale myślę, że to dlatego, że to dopiero początkowe rozdziały. Bardzo duże podobieństwo do mangi - Kishimoto zaczyna przecież podobnie, Kakashi wyrusza na jakże ważną misję z Sasuke, Sakurą i Naruto. Ciekawi mnie jak to dalej poprowadzisz. Masz fajny styl, to też trzeba Ci przyznać.
No i pisz pisz:) Tylko jedno mi przeszkadza - wiek. Kurcze no, jakoś nie mogę, nie widzę tego, że oni mają tylko po 12 lat:D Szkoda, że nie są bardziej dojrzali.
pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie - tengoku-no-kaidan.blog.onet.pl
Skoro nie ma w mandze to ja odpadam xd
OdpowiedzUsuńKuso^^
Meaghan nie tylko Ty uwielbiasz Minato;)
OdpowiedzUsuńNieźle. Wysyłać trzynastolatków na taką misję? Nie są czasem za młodzi? Mam nadzieję, że im się powiedzie i żadne z nich przy tym nie ucierpi. Ciekawa jestem, jakim cudem zabiorą stamtąd ten pergamin i kto oraz po co zaatakował te wieże. Cóż, ta misja wydaje się być samobójcza, ale wierzę, że sobie poradzą. :) Naruto chyba by ich nie wytypował, gdyby nie był pewny, że podołają wyznaczonemu im zadaniu :)
OdpowiedzUsuńKłaniam się nisko :) Dopiero dwa rozdziały, a już mogłam zakochać się w twoim opowiadaniu <3 Wielkim plusem jest to, że wszystko tak dokładnie opisujesz, niemal przed oczami mam te sceny. Bardzo ciekawy pomysł na fabułę, widać, że nieźle ci idzie pisanie w takim świecie oryginalnym co w mandze. Będę tu wpadać, zobaczymy co dalej naskrobiesz. Życzę dużo weny, Tanako.
OdpowiedzUsuńMotasz i to strasznie :D napisz w kolejnej notce rodziców Hiro, Toru i Tsuki proooszę, bo już się zgubiłam xd Zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego przy imieniu Kakashiego piszesz Kakashi - senpai, a nie Kakashi - sensei. W końcu jest mistrzem ( sensei - mistrz) więc nie za bardzo wiem, czemu tak to ujęłaś. Kim jest Kira? Mam mnóstwo pytań. Mam nadzieję, że odpowiedzi na nie znajdę w kolejnej notce :P
OdpowiedzUsuńNa moim blogu: liceum-marzen.blog.onet.pl ukazał się piąty rozdział, na który serdecznie zapraszam. Tanako <3
OdpowiedzUsuńWitam, przeczytałam Twojego bloga i mi się spodobał :) Ciekawe jak poradzi sobie drużyna Shikamaru. Naruto był szalony wysyłając ich na tak trudną misję! Jeśli możesz informuj mnie o nowych notkach na moim blogu: http://ostatnia-bitwa.blogspot.com/ Pozdrawiam : )
OdpowiedzUsuńSzukam czytelników, tak wiem, pewnie oklepany tekst, ale jednocześnie szukam interesujących opowiadań do poczytania. Twój blog, a niech to! po prostu mnie zachwycił. Nie dość, że to ff o Naruto to jeszcze piszesz, jak zawodowiec! Co to za styl! I lekko napisany tekst. Cudownie. Jeśli możesz informuj o nowych rozdziałach return-of-gloom.blogspot.co.uk i jeżeli zainteresowało by Cię moje opowiadanie, to również zapraszam do czytania. Ale tak, czy inaczej proszę o info o nn ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńChciałabym zaprosić Cię serdecznie na mojego bloga poświęconemu opowiadaniu o... a nie ważne, sama przeczytaj:
Dwójka 6-latków - Sasuke i Yanagi przeżywają wymordowanie własnego klanu. Klanu Uchiha. Dziewczynka zostaje porwana przez członka ich rodziny. Przyjaciele zostają na 10 lat od siebie odseparowani. Co się stanie, kiedy ich drogi się ponownie zejdą? Czy ich życie będzie wyglądało tak różowo jak poprzednio? Czy znajdą sprzymierzeńców w walce ze wspólnym wrogiem?
Jeszcze raz zapraszam! ;3
--> uchiha-friends.blog.onet.pl
Jezusie! Cieszę się, że trafiłaś na torublesome-situation.blogspot.pl :D Jakim cudem piszę takie długie rozdziały? Właściwie, to pluję sobie w twarz, że nie potrafię pisać krótszych :D Trafiłam do ciebie i czuje, że już mi się spodoba, ale wpierw muszę nadrobić, bo 3 opowiadania przypadły mi do gustu. Też kiedyś pisałam o galactik football *.* Otóż, teraz biorę się za nadrabianie :D Najpierw tego :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. No to masz następnego stałego czytelnika! ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta wizja, wola ognia, drużyna Shikamaru, to jest to :D Uwielbiam tego lenia, więc ;>
A więcej pytań bez odpowiedzi się postawić nie dało? Nie wiem kto z kim jest, kto jest czyim ojcem, kto jest czyją matką... Trochę to frustrujące. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam Tsuki i zaintrygował Hiro: trochę za wcześnie, żebym napisała coś o Toru.
Bardo podoba mi się też adres. W tak piękny sposób nawiązuje do "Naruto"...
Ogólnie podoba mi się, Shikamaru jako jeden z głównych bohaterów, yaaay!
Mam tylko jedną radę: Kiedy skończysz pisać rozdział, nie publikuj go od razu. Wyjdź na spacer, wypij herbatę, odczekaj chociaż ze trzy godziny a najlepiej i cały dzień a potem sprawdź tekst. Sama po sobie wiem, że swoich błędów się od razu nie widzi. Mam nadzieję, że nie będziesz mi miała za złe, że się trochę poprzyczepiam:
"Shikamaru wciągając powietrze, spojrzał na bezchmurne niebo. Nawet na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nie ma co liczyć na burzę, ani na małą, deszczową chmurkę."
Nie sądzisz, że to trochę masło maślane? Wiem, że chcesz mieć jak najdłuższe opisy, co cenię, ale to drugie zdanie można z powodzeniem wywalić. ;)
"Przypomniał sobie, że przecież Naruto wszystko wytłumaczył mu tak, jak to rozumował, aczkolwiek jego argumenty nie były w stanie przekonać go do trafności tej decyzji, gdyż miał wrażenie, że blondyn chce go po prostu spławić"
Wywaliłabym "aczkolwiek", zastąpiła np "niestety" i podzieliła na dwa zdania. Tu jednak to zależy od ciebie, ja osobiście nie lubię przydługich zdań.
"Potrafił pomóc, gdy człowiek był w rozsypce, też właśnie dlatego Naruto postanowił, że to właśnie on zostanie senseiem grupy drugiej."
Potrafił pomóc, gdy człowiek był w rozsypce, dlatego Naruto postanowił, że to właśnie on zostanie senseiem grupy drugiej.
"Uśmiechnął się na samą myśl, widząc jak jego podopieczni przestrzegają zasad bezpieczeństwa, sprawdzając teren."
No to na samą myśl czy widząc? ;)
Mam nadzieję, że widzisz o co chodzi. Tych błędów by nie było, gdybyś uważnie przejrzała tekst po jakimś czasie.
Nie pozostaję mi nic innego jak tylko czekać, jak to wszystko się rozwinie. Pozdrawiam
Drugi rozdział na http://troublesome-situation.blogspot.com - zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie tak jakbyś była prawdziwą pisarką co bardzo mi się podoba :D Ale mam małe pytanko Czy Shikamaru będzie z Temari? Musiałam się zapytać bo ubóstwiam tą parę. Czekam na następny rozdział a i jeśli byś chciała przeczytać moje wypociny to wejdz tu : shikatemaforever.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNo i życzę weny :DDD
Kiedy zaczynałam czytać Twoje opowiadanie, byłam przekonana, że brak znajomości mangi i anime nie przeszkodzi mi w zrozumieniu fabuły - myliłam się. W niektórych momentach otwierałam szeroko oczy i pytałam samą siebie "O co chodzi?", jednak mimo to nie przerwałam czytania i bardzo się z tego powodu cieszę.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, czy ninja wykonają swoją misję i jakie komplikacje pojawią się na ich drodze, gdy już zaczną przedzierać się przez wschodnią granicę. I kto jest osobą, która napadła na kraj, próbując wykraść pergaminy?
Potrafisz naprawdę wciągnąć czytelnika w akcje i nie przeszkadzają tu nawet niewielkie błędy, jakie od czasu do czasu popełniasz, bo chyba nikt nie jest w stanie ich uniknąć, łącznie ze mną.
Dodałam Twój blog do obserwowanych i kiedy tylko dodasz nowość, możesz być pewna, że ją przeczytam. Przy okazji postaram się trochę podszkolić w znajomości świata Naruto, żeby wyrażać nieco bardziej fachową opinię :D
Pozdrawiam.
przesiakniete-grzechem.blogspot.com
Trzeci na troublesome-situation.blogspot.pl .. i czekam na 3 notkę, no! ;<
OdpowiedzUsuńOd notek bije profesjonalizmem. Ja sama nie mam wrażenia o 'motaniu' spraw. Podoba mi się tematyka opowiadania, świetnie, ze nawiązałas do dawnych słów Asumy i 'Woli Ognia' - wręcz... genialny motyw :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
( http://naruto-wiezi-historia.blogspot.com/ )
Tak sobie wydedukowałam, że matka Hiro nie należy do najmądrzejszych, no i Shikamru z jakiegoś powodu uważa go chyba za odrobinę niebezpiecznego? Ciekawe ciekawe *.*
OdpowiedzUsuńHm no i jak sobie poradzą na tej misji? W sumie pasuje mi to tak do Naruto, wiara, że im się uda i sposób na rozwinięcie ich umiejętności.
Shikamaru kazał im na siebie czekać 'bo miał coś do załatwienia' czyli ramen z Hokage? xD