5 || Posiadacz Sharingana

     Słońce schowało się już za horyzontem, gdy grupa Shikamaru wraz z Irą i Kakashim znaleźli się w bezpiecznym miejscu. Przed ich oczami rozpościerała się ogromna polana, która prowadziła do wejścia jednej z dwóch, wysokich wież. Toru, bez namysłu, od razu skierował się w jego stronę, jednak szybko został powstrzymany. Kakashi złapał chłopaka za bark, po czym pewnym gestem przyciągnął w swoim kierunku.
     - Nawet nie próbuj – powiedział ostrzegawczo.
     Toru widząc powagę na twarzy srebrnowłosego, głośno przełknął ślinę. Nawet nie przyszło mu na myśl, by zapytać co takiego może się stać, jeśli przekroczy progi tejże wieży. W głowie sam ułożył sobie scenariusz, który nie prezentowały się za przyjemnie. Pomimo swojej wieczne leniwej natury i dziecinnego podejścia do misji, doskonale pamiętał słowa swojego senseia. Dzięki temu zrozumiał, że nie byłby w stanie przeżyć pułapek, które zastawił tam jeden z czcigodnych Hokage.
     - Tutaj rozbijemy obóz. Wydaję mi się, że nikt nie powinien się zjawić przed zmrokiem, dlatego powinniśmy zregenerować siły – powiedziała Ira, przewlekle ziewając.
     Kakashi widząc zmęczenie swojej towarzyszki postanowił, że tym razem to on przejmie wartę. Co prawda, nie było to jego ulubione zajęcie, jednak wiedział, że wymagała tego od niego sytuacja. Nie mógł pozwolić, by któreś z dzieciaków zajęło to poważne stanowisko. Według jego mniemania byli oni za młodzi i zbyt rozkojarzeni, by móc wyczuć jakiekolwiek zagrożenie. Cała trójka wciąż żyła wydarzeniem sprzed paru godzin, które na dobre utkwiło im w pamięci.
     - Prześpijcie się – odparł po chwili, zajmując miejsce na jednym z drzew. Rozsiadł się wygodnie, po czym wyciszył swoją czakrę, by nie być zbyt rozpoznawalnym. Wiedział, że wrogowie nie wystraszą się geninów, dlatego chciał jak najdłużej utwierdzać ich w błędnym przekonaniu, że walka może być łatwa.
     Godziny płynęły wolno, a różnorodne dźwięki już dawno ucichły. Księżyc w całej swojej okazałości pokazał się na niebie, przez co sowy obudziły się do życia. Kieł lubił las nocą. Zawsze wtedy wracały do niego przyjemne wspomnienia, a także te, które jeszcze kiedyś zmywały mu sen z powiek – Sasuke, Sakura i... Naruto. Wszyscy wyrośli na odważnych ninja, co nie uszło jego uwadze. Naruto wreszcie został doceniony przez wioskę, a Sasuke powrócił do domu, starając się odkupić swoje winy. Kakashi na samą myśl uśmiechnął się w duchu. Poczuł, że wszystko jest tak, jak być powinno, dlatego nie chciał, by cokolwiek zakłócało jego własną oazę spokoju.
     Hatake pragnąc zająć się jakimkolwiek zajęciem, zaczął czytać ”Eldorado flirtujących” z nadzieją, że nie pozwoli mu to zmrużyć oka przez następne parę godzin. Niestety, skutki były zupełnie inne. Jego zmęczenie otwarcie dawało się we znaki, szczególnie że jonin nie spał od bardzo wielu godzin. Czujność także była już mniejsza, przez co obawiał się, że nie będzie w stanie wyczuć wroga.
     Po jakimś czasie Kakashi poczuł niezidentyfikowany napływ obcej czakry. Nigdy nie był przeszkolony w dziedzinie tropiciela, jednak przeciwnik był na tyle nierozsądny, że nawet nie próbował ukryć swojej obecności. Hatake powoli wstał z wcześniej zajmowanego przez siebie miejsca, po czym kątem oka zaczął obserwować las. Próbował dojrzeć zbliżających się ludzi, jednak mrok skutecznie mu to uniemożliwiał. Nie czekając na rozwój sytuacji, szybko przemieścił się w kierunku namiotu swojej towarzyszki i cicho ją obudził. Ira przetarła parę razy oczy ręką, po czym przeciągle ziewnęła. Spojrzała na Kakashiego nieobecnym wzrokiem i już miała zamiar dać mu nauczkę za budzenie w środku nocy, gdy nagle zrozumiała, co się wokół niej działo. Wymieniła parę porozumiewawczych spojrzeń z Hatake i od razu przeszła do aktywowania swojego kekkei genkai.
     Nie minęła minuta, a Ira już dokładnie zaczęła rozpoznawać ich położenie. Z żółtymi gałkami ocznymi rozejrzała się parokrotnie naokoło, po czym na nieme pytanie Kakashiego pokazała sześć palców. Kieł przytaknął i wskazał ręką w stronę namiotu Shikamaru, na co dziewczyna tylko uśmiechnęła się pobłażliwie i machnęła głową na tak, tym samym uspokajając srebrnowłosego.
     Shikamaru od razu wyczuł zbliżającą się czakrę nieprzyjaciela, dlatego od dobrych paru minut analizował w głowie możliwe plany działania. Chciał za wszelką cenę uniknąć starcia swoich podopiecznych z nieznanym przeciwnikiem, dlatego musiał zrobić wszystko, by tylko nie znaleźli się oni w centrum walki. A było to bardzo trudnym zadaniem. Jedynym ułatwieniem był dla niego fakt, że nie był sam na polu bitwy. Miał wsparcie zarówno Kakashiego jak i Iry. Mimo to, jego głowa pełna była negatywnych scenariuszy.
     Kakashi opuścił namiot swojej towarzyszki i skierował się w stronę jednego z drzew. Schował się w jego cieniu i zaczął obserwować. Chociaż wiedział z iloma przeciwnikami przyjdzie mu walczyć, nie chciał robić nic pochopnie. Postanowił, że poczeka na ich ruch, a dopiero potem przejdzie do kontrataku.
     Ninja szli powoli. Nie rozglądali się zbytnio, chociaż znajdowali się na obcym terenie. Jeden z nich – przewodniczący całej ekipy, hardo machał ręką, by wszyscy się pospieszyli i ruszyli w stronę wieży. W jego głowie panował mętlik, przez co w ogóle nie brał pod uwagę, że oprócz trzech smarkatowatych dzieciaków jego przeciwnikiem może być ktoś o równym poziomie. W głębi ducha modlił się, by nic więcej już go nie zaskoczyło, ponieważ chciał jak najszybciej wracać do domu z pergaminami. Las okazał się wyjątkowo męczącym przeciwnikiem, nawet jak dla niego.
     Nagle ciszę zaczęły zakłócać pojedyncze szepty. Trzech przeciwników otoczyło namiot Shikamaru i jego drużyny z zamiarem zaskoczenia ich podczas snu. Niezbyt kulturalne, pomyślał Nara, po czym przystąpił do działania. Złożył pieczęć i od razu przeszedł do unieruchomienia trzech, pokaźnej budowy, mężczyzn. Jego technika cienia była niezawodna, nawet podczas pełni księżyca.
     Mężczyźni zaczęli się szamotać. Próbowali za wszelką cenę uwolnić się z obezwładniającej siły, jednak ich starania nie dawały pozytywnych skutków. Ich przywódca zauważył całą sytuację, po czym szybkim krokiem ruszył w kierunku namiotu, by rozwiązać całe to zmieszanie i dać im nauczkę za głupie żarty podczas tak ważnej misji. Kiedy był już wystarczająco blisko, zauważył białą kitkę, która zgrabnie przeleciała tuż przed jego wzrokiem. Nie myśląc długo, złapał Irę za włosy, szybko pociągając ją do siebie. W ten sposób uniemożliwił jej zaskoczenie przeciwnika i skazał jej towarzyszy na niepowodzenie akcji.  
     - Kogo ja tu widzę – mruknął chrapliwym głosem, jednocześnie przystawiając kunai do gardła kunoichi. - I myślałaś, że uda ci się nas załatwić? Nu, nu, nu, nu... - Mężczyzna cmoknął parę razy, po czy przybliżył ostrze bliżej przełyku kobiety. Ira nawet nie drgnęła. Wiedziała, że pomimo swojej porażki nie mogła zacząć panikować, chociaż prawdę powiedziawszy nie zostawało jej nic innego. Była bezbronna. - A wy! Do cholery jasnej, co wyprawiacie! - wrzasnął w kierunku swoich podwładnych. - Zabić wszystkich, a nie się guzdrzecie. Ja zajmę się naszą dziewczynką – dodał.
     Kakashi cały czas przyglądał się zaistniałej sytuacji. Nie opuszczał swojego miejsca, chociaż dobrze wiedział, że już dawno powinien rzucić się w pogoń za Irą. Niestety, nie mógł zostawić Shikamaru samego. Z prędkością światła ogłuszył trzech zamaskowanych ninja, dzięki czemu Nara mógł anulować technikę.
     - Wszystko w porządku? - zapytał srebrnowłosy, zaglądając do namiotu. Shikamaru tylko pokiwał głową i od razu zabrał się za pozostałą dwójkę nieprzyjaciół.
     - Gdzie Ira? - zapytał po chwili, rozglądając się w poszukiwaniu koleżanki.
     - Już po nią idę - pewnie odparł Kakashi i pobiegł w kierunku lasu.

     Czarne liście drzew szeleściły poruszane przez wiatr, a las wydawał się wyjątkowo nieprzyjemny nawet jak na swoją przyciągającą aurę. Ira czuła się, jakby już od dobrych paru minut znajdowała się w przedsionku piekła. Zimny metal przyłożony do jej gardła uciskał coraz bardziej, a chaotyczne myśli toczyły walkę wewnątrz jej głowy. Już po mnie, powtarzała w myślach, starając się wymyślić jakikolwiek sposób na pozbycie się natręctwa spod przełyku. 
     Nagle mężczyzna przyparł ją do pnia brzozy. Spiorunował ją swoimi ciemnymi tęczówkami, po czym jeszcze bliżej przyłożył kunai. Dziewczyna zadrżała. Nigdy nie potrafiła walczyć wręcz, pomimo usilnych starań jej znajomych, którzy starali się nauczyć ją obrony. Jednak nie tylko walki z bliskiego dystansu sprawiały jej kłopoty. Mężczyźni także nie byli jej wymarzonymi przeciwnikami. 
     - No i co teraz zrobisz, laleczko? – mruknął mężczyzna, przejeżdżając ostrzem po jej bladym policzku. – Twoi znajomi już nie żyją, nikt ci nie pomoże – mówił z satysfakcją, wlepiając swój wzrok w zgrabne ciało Iry. 
     Białowłosa nie dała się ponieść emocjom, chociaż coraz bardziej starały się one przejąć nad nią kontrolę. Wykorzystując rozkojarzenie obrzydliwego mężczyzny, zaczęła skrobać paznokciami korę drzewa. Kiedy uzbierała już w pięści wystarczającą ilość, zacisnęła rękę i szybkim ruchem nadepnęła przeciwnika w nogę obcasem. Ten szybko odskoczył, jednak cios nie był na tyle silny, by obezwładnić takiego ninje. Widząc to Ira, rzuciła w niego kawałkami drzewa, które oślepiły go na parę sekund. Wykorzystując moment, dziewczyna zaczęła uciekać, nawet nie oglądając się w tył. Niestety, nie udało jej się uwolnić. Czarnobrody znowu chwycił ją za włosy, po czym z całej siły cisnął nią o drzewo. Dziewczyna upadła na zimną ściółkę i szybko chwyciła się ręką za swój brzuch. Poczuła przeszywający ból, który przeszedł przez cały jej kręgosłup i kończył się na ręce. Złamanie, pomyślała, po czym szybko zaczęła leczyć swoją ranę tak, by nie zauważył tego przeciwnik.
     Czarnobrody mężczyzna o tęgiej budowie i prawie że łysiejącej głowie zaczął powoli podchodzić do swojej ofiary. Od czasu do czasu przecierał załzawione oczy ręką, by pozbyć się natręctwa, która drażniło jego wzrok. Był zdenerwowany. Nigdy nie musiał toczyć walki ze swoją ofiarą, białowłosa była wyjątkiem. Kiedy podszedł do niej wystarczająco blisko, przykucnął i chwycił ją za brodę, mocno uciskając. 
     - Nie za pewnie się czujesz, szmato? – wysyczał przez zęby, po czym uderzył ją w twarz. Po jej wardze poleciała pojedyncza struga krwi, którą dziewczyna szybko przetarła. Czuła, że czas się poddać, chociaż w głębi duszy chciała się wyswobodzić z rąk wroga i przydać się przyjaciołom. Niestety, nie miała wystarczającej ilość siły, by to zrobić.
     Kiedy Kakashi dotarł na miejsce, zauważył swoją koleżankę i czarnobrodego mężczyznę powoli pochylającego się nad jej ciałem. Sytuacja nie wyglądała ciekawie, co od razu wzbudziło w Hatake wyrzuty sumienia. Doskonale wiedział, że Ira nie mogła użyć żadnej ze swoich technik, ponieważ cały czas jej organizm był osłabiony przez wcześniejsze używanie kekkei genkai. Na domiar złego zupełnie wyleciało mu z głowy, że dziewczyna nie umie walczyć wręcz. 
     Mężczyzna podniósł Irę za przedramię, po czym ponownie przyparł ją do pnia drzewa. Tym razem dziewczyna nie stawiała oporu, ponieważ wiedziała, że tylko zmarnuje resztki swojej energii i może się to skończyć omdleniem. Zdawała sobie sprawę, że nie może do tego dopuścić, dlatego przez cały czas starała się zachować trzeźwość umysłu. 
     Czarnobrody przybliżył swoją twarz do jej szyi, przez co dziewczyna poczuła nieprzyjemny dreszcz spowodowany nierównym oddechem. Jego ręce zaczęły powoli schodzić w dół, a na ustach pojawił się szyderczy uśmiech. Irze zrobiło się niedobrze. Już miała zamiar zacząć kontratak, gdy nagle usłyszała świst lecącego ostrza. Nie myśląc za wiele, odepchnęła z całych sił ciało mężczyzny i odskoczyła, by nie zostać zranioną przez kunaie. Było ich pięć. Wszystkie idealnie przybiły czarnobrodego do grubego pnia jednej z brzóz. 
      - To nieładnie, gdy mężczyzna narzuca się damie – powiedział Kakashi, powoli zbliżając się do miejsca całego zdarzenia. W ręku trzymał shuriken i bawił się nim, obracając go wokół własnego palca. – Mamusia nie uczyła, że najpierw trzeba się zapytać? 
     Ira stała nieopodal swojego towarzysza, jednak gdy tylko chciała zrobić krok, by do niego podejść, upadła na ziemię. Jej nogi odmówiły posłuszeństwa, a w krtani zaczęła gromadzić się gęsta wydzielina. Odkaszlnęła parę razy i wypluła sporą ilość krwi. Powoli zaczęła tracić kontakt z otoczeniem, a jedyne, co zdołała zobaczyć, to sylwetkę Hatake, który wdał się w zaciętą walkę z jej wcześniejszym przeciwnikiem. Potem widziała już tylko czerń. 

     Shikamaru bez problemu obezwładnił dwóch przeciwników, którzy za wszelką cenę starali się wyswobodzić z techniki cienia. Było to bardzo trudne, jednak nie niewykonalne. Czakra Nary coraz bardziej zbliżała się ku końcowi, przez co jego skuteczność także powoli spadała. Cały czas czuł zmęczenie, co poniekąd przyczyniło się do jego sprawności fizycznej.
     - Kage Nui no Jutsu* - Shikamaru resztkami sił pozbył się swoich jeńców, po czym przykucnął, starając się zebrać w sobie siły. Jego myśli powoli zaczęły się uspokajać, chociaż cały czas czuł wewnętrzną obawę. Poszło za łatwo, pomyślał, równocześnie przyjmując swoją pozycję do myślenia. 
     Jego czynność przerwał donośny, dziewczęcy głos. Nie myśląc za wiele, obrócił się w stronę, z której pochodził, po czym zobaczył sylwetkę przerażonej Tsuki. Brunetka spoglądała w głuchą przestrzeń bezpośrednio za plecami Shikamaru. Nara nie wiedząc co się dzieje, szybko odwrócił się za siebie, po czym zobaczył kolejnych dwóch przeciwników, którzy zaczęli go atakować. Mężczyzna szybko odskoczył, wyciągając z pochwy trzy shurikeny. Rzucił nimi w kierunku wrogów, po czym skierował się do namiotu. Niestety, nie udało mu się dotrzeć tam na czas. Siwowłosy ninja wyprzedził go dobre parę sekund i już trzymał w swoich rękach brunetkę.
     - Tsuki! - wrzasnął Shikamaru, tym samym budząc chłopaków do życia. Dziewczyna próbowała parokrotnie się wyswobodzić, jednak mężczyzna unieruchomił jej ręce, wykręcając je w tył. Na szczęście, Tsuki udało się wcześniej wykonać jedną z podstawowych technik.
     Kiedy mężczyzna zamachnął się, by zadać śmiertelny cios dziewczynie, Shikamaru próbował powstrzymać go poprzez technikę cienia. Niestety, chmury zasłoniły księżyc, a na ziemi zaczęła panować ciemność. Wszyscy stracili na jakiś czas widoczność, a ich serca podskoczyły do gardeł, gdy usłyszeli dźwięk wbijanego ostrza.
     - Tsuki! - krzyknął Hiro, szukając dziewczyny wzrokiem. Ciemność powoli zaczęła się rozrzedzać, jednak nie poprawiło to w żaden sposób widoczności. Wszyscy stracili czujność z obawy o swoją towarzyszkę.
     - Cholera! Podmiana! - Do wszystkich doszedł stłumiony głos siwowłosego. Shikamaru słysząc to, odetchnął z ulgą, po czym znowu zaczął opracowywać plan działania. Wiedział, że było już za późno, by pokonać przeciwnika bez pomocy swoich podopiecznych, dlatego musiał zaufać ich umiejętnościom. 
     Księżyc wyszedł zza chmur, a wszystko naokoło znowu stało się zauważalne. Hiro parokrotnie rozejrzał się naokoło siebie, jednak nigdzie nie zobaczył młodej kunoichi. Jego umysł automatycznie skupił się na tym, by ją znaleźć i pomóc w razie potrzeby. Szybko zaczął szukać wzrokiem senseia, w celu poinformowania go o swoich zamiarach. Nie mógł działać na własną rękę, gdyż nie miał wystarczającego doświadczenia do walki z profesjonalnymi shinobi. Kiedy udało mu się zlokalizować postać Nary, jego wzrok zamarł w jednym punkcie. Już miał krzyczeć, by ostrzec go przed zagrożeniem, jednak nie zdążył. Szybszą reakcją wykazał się Toru, który celnie rzucił dwa kunaie w kierunku Shikamaru. Powstrzymał tym samym atak z zaskoczenia przeciwnika. 
     Blondyn, nie myśląc za wiele, ruszył w kierunku wroga, wykonując przy tym pieczęci. 
     Baran. Szczur. Ptak. Dzik. Tygrys. 
      Następnie wyciągnął ze swojej kabury shuriken, po czym cisnął nim w kierunku wroga.
     - Shuriken Kage Bushin no Jutsu** – wypowiedział.
     Jedna broń, która poleciała w kierunku przeciwnika, rozbryzgała się na sto innych. Wyglądało to niczym chmara czarnych ptaków lecących za swoim nowym pokarmem. Widząc to ninja, zaczął unikać ataków, jednak nie udało mu się wyminąć każdego ostrza. Było ich zbyt wiele. Co drugi shuriken ocierał się o ciało przeciwnika, pozostawiając na nim krwawe zadraśnięcia. 
     Toru pewnym krokiem podszedł do senseia, uśmiechając się przy tym triumfalnie. Był zadowolony z tego, że udało mu się wykonać technikę, której ostatnio uczył się z ojcem. Nigdy nie przypuszczał, że treningi z Naruto mogą okazać się przydatne. 
     - Gdzie Hiro? - zapytał Shikamaru, wyciągając kunai z kabury.
     - Nie wiem – odmruknął Toru. Blondyn zaczął rozglądać się po polanie, jednak oprócz jednego mężczyzny, nie widział nic innego. Nawet przeciwnika, który jeszcze parę minut wcześniej trzymał w swoich rękach Tsuki. Już miał biec w kierunku namiotu, by sprawdzić, czy są tam jego znajomi, gdy nagle poczuł, jak ziemia usuwa się pod jego stopami.
     - Toru! - wrzasnął Shikamaru, widząc jak niezidentyfikowany shinobi ciągnie jego podopiecznego za nogi, tym samym unieruchamiając w ziemi. Blondyn zaśmiał się tylko nerwowo, po czym zaczął się szamotać. Chciał jak najszybciej wydostać się z potrzasku, jednak utkwił w nim na dobre. 
     Nagle obaj mężczyźni usłyszeli donośny śmiech. Obijał się on echem od pustej polany i dochodził do ich uszu ze zdwojoną siłą. Z jego brzmienia dało się wyczytać satysfakcję i wyższość, która od razu nie spodobała się Shikamaru. Czyżbyśmy wpadli w genjutsu?, zaczął się zastanawiać. Na szybko przeanalizował wszystkie swoje kroki, po czym stwierdził, że taka możliwość może wchodzić w grę. Wypuścił ciężko powietrze, po czym użył techniki uwolnienia.  Niestety, nie przyniosła ona pozytywnych skutków. 
     - Sensei, co się dzieje? - zapytał Toru, nerwowo domagając się wyjaśnień.
     - Nie wiem, Toru. Siedź tam i się nie ruszaj. I tak jesteś tam bezpieczniejszy niż na powierzchni.
     - Jakbym się jeszcze mógł ruszyć! – wrzasnął oburzonych chłopak, po czym oparł głowę o ziemie. 
     Chwilę później las stał się spokojny. Wiatr przestał wiać, a ptaki ucichły. Po przeciwniku nie został ślad, oprócz jego techniki, która nie została anulowana. Toru nadal tkwił dosłownie wbity w ziemię, a Shikamaru stał w miejscu, analizując swoje położenie. Kiedy po raz setny rozejrzał się po lesie, poczuł, że nadal jest obserwowany. Wiedział, że szykuje się zacięta walka i wcale się nie mylił. Zza konarów brzóz zaczęły wychodzić postacie identyczne jak jego wcześniejszy przeciwnik. Byli do siebie podobni niczym dwie krople wody, co od razu dało brunetowi do myślenia. Podział cienia, pomyślał, po czym pewnym ruchem rzucił w ich kierunku parę shurikenów. Jakie było jego zdziwienie, gdy ostrze nie pozbyło się klonów, tylko przeleciało przez wodę, która parę chwil później zmaterializowała się w postać ninjy. 
     - Wodny podział cienia? Niech to szlag – mruknął pod nosem Shikamaru, po czym zaczął obmyślać plan.

     Od jakiegoś czasu Tsuki cały czas biegła przed siebie. Zostawiła w tyle nie tylko obozowisko, ale także senseia i swoich towarzyszy. Mimo wszystko, cały czas miała przeświadczenie, że ktoś zmierza w krok za nią, jednak bała się obejrzeć za siebie.
     Kiedy zdała sobie sprawę, że jest już wystarczająco daleko od miejsca walki, przystanęła, by złapać oddech. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że znajduje się tuż przed wejściem do wieży. Zdziwił ją fakt, że nigdzie na swojej drodze nie napotkała bariery, która powinna nie dopuścić, by doszła aż tak daleko. Ktoś najwidoczniej musiał ją zdjąć już wcześniej, pomyślała brunetka, po czym przykucnęła i oparła się o zimny murek. Powoli zaczęła uspokajać swoje myśli i parę razy wciągnęła głęboko powietrze. Miły leśny zapach wypełnił jej umysł i rozleniwił czujność. Nawet nie zauważyła kiedy, a pojedynczy sztylet wbił się milimetr nad jej głową. Tsuki stłumiła w sobie cichy krzyk. Jej serce automatycznie zaczęło być szybciej, a jedyne co miała w głowie, to szukanie najprostszej drogi ucieczki. Z całego serca bała się wdać w, z góry przesądzoną, bitwę, dlatego wolała nie stwarzać dodatkowych problemów senseiowi. 
     - Znalazłem cię – usłyszała jadowity głos nad uchem, przez co wybiegła na otwartą przestrzeń. Nerwowo zaczęła się rozglądać z obawy przed niespodziewanym atakiem, jednak jej widoczność zaczęła ograniczać mgła. Z sekundy na sekundę robiła się coraz bardziej gęsta i przyprawiała brunetkę o gęsią skórkę.
     Tsuki zaczęła uspokajać swoje zmysły. Najpierw zaczęła wyciszać swoją czakrę, by móc całkowicie przejąć nad nią kontrolę i użyć jej do jakiejś znanej jej techniki. Wiedziała, że jedyne, co mogła osiągnąć, to odwleczenie swojej śmierci, jednak w głębi duszy liczyła, że ktoś z towarzyszy zdoła ja do tego czasu wspomóc. Rozstawiła nogi na szerokości barków, po czym powoli zaczęła łapać oddech. Dasz radę, Tsuki. Dasz radę, powtarzała w myślach. 
     Kiedy zaczęła powoli wracać do swojej wcześniejszej, bojowej postawy, przeszła do ataku. Dla świętego spokoju wykonała technikę podmiany, po czym zaczęła lokalizować swojego przeciwnika. Było to bardzo trudne zadanie dla młodej kunoichi, nie tylko utrudnione przez mgłę. Nigdy nie miała możliwości walczyć na śmierć i życie. Niestety, tym razem doskonale zdawała sobie sprawę, że nie ma odwrotu. 
     Wąż. Szczur. Wąż. Tygrys. 
     Przeciwnik był bezpośrednio za jej plecami. Tsuki wyczuła jego czakrę, jednak w żaden sposób nie potrafiła rozszyfrować jego zamiarów, dlatego postanowiła, że czas zaatakować. Uprzednio wykonawszy pieczęci, mocno wciągnęła powietrze i chciała zacząć atak, gdy ktoś nagle powalił ją na ziemie. Spowodowało to anulowanie techniki i coraz większe zdenerwowanie dziewczyny. Dopiero po jakimś czasie uświadomiła sobie, co się stało i kto był jej wybawcą. 
     - Hiro. - Zdziwiła się dziewczyna. Jej rudowłosy kolega leżał na ziemi razem z nią, a jego oczy tępo wpatrywały się we wcześniejsze miejsce, z którego udało mu się uratować koleżankę. Cała polana płonęła, co było spowodowane techniką Uwolnienia Ognia przeciwnika. - Co... C... Co to było? - zająknęła się brunetka, widząc duże płomienie.
     - Jedna z technik natury – mruknął chłopak, nie rozwodząc się nad wyjaśnieniami. - Musimy stąd uciekać – powiedział pewnie, po czym chwycił dziewczynę za rękę i kazał jej uciekać w stronę wieży. 
     - A ty? 
     - Zdobędę nam trochę czasu – powiedział, po czym uparcie zaczął lokalizować swojego przeciwnika. 
     Mężczyzna znajdował się nieopodal dwójki. Wolnymi krokami zmierzał w ich kierunku, zostawiając ślady swojego obuwia na rozżarzonej ściółce. Kiedy w końcu wyłonił się z gęstej mgły, Hiro zauważył, jak zagryza wargę, starając się opanować. Najpewniej nie spodobało mu się to, że ktoś uratował dziewczynę i pokrzyżował jego plany. Bez zastanowienia, wykonał trzy pieczęci, których rudowłosy nie zdołał ujrzeć i przystąpił do ataku. Wielka kula ognia zaczęła zmierzać w stronę Hiro, niszcząc wszystko, co tylko zdołała napotkać na drodze. Chłopak próbował ominąć atak, jednak nie udało mu się całkowicie. Technika miała zbyt wielki zasięg, przez co odrzuciło go na drugą stronę polany. Jego ciało sporadycznie było pokryte oparzeniami, jednak nie było to w stanie ochłodzić jego zapału. Wypluł ślinę, która nagromadziła się w jego ustach i szybko wstał z pozycji leżącej. Postanowił zaatakować taijutsu, gdyż zdał sobie sprawę, że jego techniki mają o wiele niższy poziom i nic nie udałoby mu się tym zdziałać. Podbiegł do swojego przeciwnika, po czym go znokautował. Ów mężczyzna zatoczył się parę razy, jednak nie uniemożliwiło mu to kontrataku. Mocnym uderzeniem odrzucił chłopaka, który uderzył w ścianę wieży. 
     Hiro wiedział, że nie ma szans. Od początku zdawał sobie z tego sprawę, jednak nie mógł pozwolić, by coś stało się Tsuki. Dlatego też postanowił, że zrobi wszystko, by zapewnić jej wystarczającą ilość czasu do ucieczki. Zebrawszy w sobie siłę, przetarł twarz ręką i zamierzył się do ataku. Postawił dwa kroki w przód, gdy nagle poczuł straszliwy ból. Złapał się za skronie i mocno je docisnął, jednak nie dawało to ukojenia. Bezsilnie upadł na trawę, po czym złożył się w kłębek, a z jego ust zaczął wydobywać się głośny krzyk. Coś od wewnątrz atakowało jego zmysły, przez co chłopak pomyślał, że został złapany w jakąś dziwną technikę. Jednak kiedy ból zaczął powoli znikać, stwierdził, że się mylił.
     Hiro wstał z ziemi, zataczając się przy tym parokrotnie. By zapewnić sobie równowagę, oparł się o ścianę wieży. Zimno muru było przyjemnie kojące, jednak nie na tyle, by rudowłosy zapomniał o obecnej sytuacji. Szybko powrócił do swojej wcześniejszej czujności, po czym mocno zagryzł zęby. Dopiero po jakimś czasie poczuł, jak po jego policzku spływa ciepła cieczy. Nie myśląc długo, przetarł twarz ręką z przeświadczeniem, że mgła musiała podrażnić jego oczy, jednak jego spokój został zakłócony, gdy zobaczył krew. Czerwona ciecz ciurkiem płynęła z jego oczu. 
     Kiedy zdezorientowany chłopak spojrzał na swojego przeciwnika, zdał sobie sprawę, że coś się zmieniło. Jego wzrok potrafił dostrzec każdy, nawet najmniejszy ruch mężczyzny, pomimo wszechobecnej mgły. Ruchy, które wcześniej wydawały mu się szybkie i trudne do zauważenia, teraz były niczym powolne oddziaływanie natury. 
     - Kto by pomyślał, że spotkam tu potomka Uchihy – mruknął zadowolony przeciwnik.
*****
* Kage Nui no Jutsu - technika polegajaca na rozszczepieniu cienia na wiele ostrych iglic, które przebijają ciało przeciwnika. Używana tylko przez Klan Nara.
** Shuriken Kage Bushin no Jutsu - technika polegająca na wyrzuceniu w kierunku ofiary shurikena, który rozpada się na tysiące mniejszych ostrzy. 

O Boże, o Boże, o Boże! Udało mi się, naprawdę udało mi się dokończyć najdłuższy w moim życiu rozdział. Wybaczcie znowu tą długą przerwę... Tym razem jestem pewna, że będzie ona krótsza! Jeśli nie, namiary w dziale "autorka". Napastować mnie ile wlezie! Co zaś tyczy się fabuły... Nie wiem, namieszałam, ogłupiałam i zauważyłam, że nie umiem opisywać akcji ;( Muszę poćwiczyć. Co wy o tym sądzicie? 
Ok, tak na zakończenie: po prawej stronie, tak gdzie jest powitanie, będę umieszczała aktualne informacje odnośnie rozdziału i te sprawy, dlatego proszę Was - zwracajcie uwagę na tamto miejsca. Chciałam też podziękować za głosy w Katalogowej Ankiecie - dzięki temu wiem, że mam dla kogo tworzyć. No i na zakończenie, odpowiedzi dla komentujących... MIŁEGO CZYTANIA i do napisania!


@Hanekawa - Tak, też się wtedy tak strasznie cieszyłam, że udało mi się coś dodać! Niestety, ferii w pełni nie wykorzystałam i oto są skutki! Mam nadzieję, że się nie gniewasz... Co zaś tyczy się poprzedniego rozdziału... Tak Naruto i jego pomarańczowa siła (kocham to sformułowanie ... Trochę jej było za dużo, dlatego mój Naruto będzie trochę bardziej doświadczony przez życie, ale o tym kiedy indziej. Tak samo jak o tajemniczej dziewczynie, na którą natrafił Sasek 3; Dziękuję Ci za miłe słowa. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę w dalszej części opowiadania. 
@Martha - Powiem Ci szczerze, że zawsze się zastanawiałam, czym wciągają moje opowiadania... Ten rozdział jest równie wciągający, czy zmierzam w coraz niższy poziom? ;> 
@Anonimowy (Basia) - No cóż, cieszę się, że Ci się spodobało i mam nadzieję, że jeszcze u mnie zawitasz. Byłoby mi bardzo miło, ponieważ uwielbiam czytać komentarze czytelników. Wtedy mniej więcej wiem, co pozostawić tak jak jest, a co zmienić w swoim stylu pisania. Wszystko z poprzedniego rozdziału jeszcze się wyjaśni. 
@Gatito ;* - Tak, wiem. Mój wieczny problem długich przerw pomiędzy rozdziałami. Teraz obiecuję, że się poprawię i zrobię wszystko, by tak było... Na tym blogu chyba także pomyślę nad poddziałem "Streszczenia", by móc sobie przypomnieć historię. Co do decyzji Naruto... Może to jakoś bardziej wyjaśnię. Chociaż tak naprawdę, to wyjaśnienie niedawno zostało przedstawione, ale "że tak powiem" napiszę o tym jakoś bardziej bezpośrednio. 

8 komentarzy:

  1. jak ja lubie takie długie rozdziały i tu masz u mnie plusa naprawdę i jeszcze tak ciekawa jak dla mnie historia też masz plusa u mnie:) Błedów poprawiać nie bedę bo i ja je popełniam
    http://konoha-ninja-watashi-ami-desu.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, uważam, że czasami lepsze krótsze, ale żeby coś było. Ja np. piszę długie, ale spójrz w jakich odstępach czasowych... Dziękuję za miłe słowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię do "The Versatile Blogger Award". Więcej informacji na:
    http://honorowy-dawca-cudzej-krwi.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Anae :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo nie wierze! Jednak Uchiha? Ale skąd w takim razie te rude włosy ;> No i czy Naruto i reszta o tym wiedzą? Może to dlatego Shikamaru się go obawiał ;> Niby jest jedna odpowiedź, ale za to ile nowych pytań! No dziewczyno, nie bądź już taka tajemnicza xD
    Widzę, że pomysł Naruto nie był jednak tak cudowny jak mu się początkowo zdawało, żadne z nich nie jest w dobrej sytuacji. Nawet Kakashi, który przecież jest geniuszem. No i ta Ira jakaś taka bezużyteczna mi się wydaje, mam nadzieje, że jeszcze pokaże swoje umiejętności.
    Kakashi wspominał swoją starą drużynę, pierwszy raz pojawiło się imię Sakury i była mowa o ty, że wszyscy wyrośli na dobrych ninja, ale nie powiedziałaś co się z nią stało! :D
    No nic, pozostaje mi czekać na następne rozdziały.

    Zapraszam do siebie:
    anayanna-story.blogspot.com (świat Naruto)
    wszystko-za-spojrzenie.blogspot.com (świat Bleach)

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju *.* nie wiedziałam, że ja tak strasznie zawijam wątki w tym opowiadaniu. Jak tak czytałam wszystkie Twoje komentarze, to zaczęłam się zastanawiać, czy ja naprawdę tak kręcę z tą fabułą :3 Ale z jednej strony to fajnie, że pojawia się tyle pytań. Powiem Ci, że jeszcze trochę czasu minie, zanim wszystkiego się dowiesz ;) Jeszcze trochę sprawę pokomplikuję ^^ Aaa! I muszę Ci powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Niektóre Twoje domysły (nie powiem które) były trafne :3 Dzięki za miłe słowa, do Ciebie w wolnej chwili zajrzę.

      Usuń
  5. Zaraz mnie coś strzeli, bo napisałam Ci długi komentarz i kurteczka... jakoś strona się zamknęła. No po prostu... oszaleje!

    Na początku chciałam Ci ogromnie podziękować za Twój komentarz u mnie. Dał mi naprawdę dużo. Nie wyobrażasz sobie jak dużo. Byłam akurat w trakcie pisania marnego rozdziału, a opowiadanie w całości miało jedynie zarys, a po przeczytaniu tego co mi napisałaś, wyłączyłam wszystko, usiadłam i zaczełam wymyślać. Dzięki Tobie powstało zupełnie coś innego, lepszego, wszystkie wątki mam obmyślane, cała akcje z zakończeniem a nawet dialogami. Dziękuje Ci ogromnie za każdą pochwałę i za poświęcony czas na to opowiadanie. Bo widac, że naprawdę przeczytałas, że naprawdę cię coś tam zainteresowało. Dziekuje ogromnie.

    Oczywiście w ramach wdzięczności chciałam odwiedzić i Ciebie, ale ostatecznie do przeczytania nakłonił mnie cudowny, subtelny szablon. Jestem nim zachwycona! Mogłabyś jedynie czcionke przyciemnić, gdyż musiałam kopiować tekst do WORD'u, bo mam słaby wzrok i w dodatku literki masz bardzo małe. Także, to ten jedyny minus.

    Mój poprzedni komentarz był dłuższy, no ale musisz zrozumieć... 6 rozdziałów do skomentowania po raz drugi, a o wszystkim chce ci napisać, więc dalsza częśc może być nieskładniowa.

    Zacznę od prologu. Niby jakaś dziewczyna, niby kogoś straciła, niby sobie płacze, a jednak ukrywa uczucia, a tu nagle... oczy mi się rozszerzają, nie wierze... córka KURENAI I ASUMY, po prostu zwaliłaś mnie z nóg! Nie spodziewałam się takiego obrotu zdarzeń. I, nie spotkałam się z jakimkolwiek blogiem o tej bohaterce. Jestem zachwycona pomysłem i aż ci go zazdroszczę! Myślałam, że to zwykła, wymyślona bohaterka, a tutaj... masakra.
    Jedyne co mi nie gra, to imię - męskie imię. Nie mogę się przyzwyczaić, że jest to dziewczynka, gdy czytam "TSUKI" ale to taki drobny szczególik.

    Ogólnie, kocham Cię za Naruto. Jest cudowny. Zachowąłas jego charakter, jego stare nawyki jego lekkomyślnośc. To dodaje tylko uroku. Jesten zwolenniczką trzymania się charakterów bohaterów zgodnych z kanonem i ty to oddałaś zupełnie. Szczególnie jeden moment mi się bardzo spodobał. Lekkomyślność. Naruto wysłała na misję rangi B, trzech małych prosiaków... jestem powalona tym na kolana - niby taka drobnosta, a zobacz co sie dzieje.

    W dodatku, kocham cię też za Shikamaru. Uwielbiam jego postać, w ogóle wszystko z nim związane, a tutaj okazuje się, że obok ciekawej postaci TSUKI, jest i on... mało tego, jest jeszcze ktoś, go mnie chole-rnie ciekawi. SYN NARUTO - TORU. Drużyna druga wydaje mi się idealna i jeśli powstałaby u Kisiela, byłaby moją ulubioną - to na pewno.

    Ale jest jeden minus. Ogólem strasznie plączesz fabułe. Czasami skupiasz się na zbyt drobnych rzeczach i pomijasz te ważne. Np... nie wiem czy to nie jest czasem moje niedopatrzenie, ale czyim synem jest

    OdpowiedzUsuń
  6. Toru? Naruto i?
    W rozdziale w którym Shikamaru rozmawia z Naruto, Naruto stwierdził, że Sakura jest sobą ponieważ nadal ścieli go po głowie, gdy chce się z nią umówić. Otóż, Sakura jest matką Toru? Jeśli tak to trochę sie to gryzie z moją fanaberią na punkcie NaruHina, no chyba, że jednak zaszczyciłaś tym mianem moją Hinatkę - ale czemu w takim razie Naruto chce iść na randkę z Sakura? Proszę, wyjasnij mi to, by chyba po prostu mi to umknęło.

    Co dalej... Na początku chciałam ci dac kilka rad co do budowy zdań, ale zauważyła, że dwa ostatnie odbiegaja poziomem - oczywiście pozytywnie, więc sama nie wiem czy powinnam ci tutaj napisać moje wcześniejsze spostrzeżenia. Zobacze następny rozdział... może już nie ma czego poprawiać? :D Tak miło się czyta, jak się widzi taką ewolucje. Jak się czyta systematycznie rozdziały to można tego nie zauważyć, ale jak czytałam jeden za drugim to dostrzegłam pokaźną zmianę.

    Ogólnie pierdzielisz, że nie umiesz akcji opisywać! W tym rozdziale było wszystko idealne, w dodatku zaskakujący koniec.

    JEDNAK UCHIHA?!

    Tak strasznie mi miło, że moge przeczytać coś o młodych ninja. Wszyscy teraz skupiają się na nastolatkach, a tutaj.. taki powrót do zwykłego Naruto <3

    Uh... chciałam jeszcze tyle powiedzieć i winna jestem ci to za twój cudowny komentarz, ale odkuje się przy następnym rozdziale. Możesz mnie dopisać do Twoich czytelniczek, bo jeszcze tu kochana wrócę! ;D Od dzisiaj będę cię nękac więc nie wiem... czy powinnaś się zacząć bać? - strasznie marudna i krytyczna jestem XD TAK JAKBYM BÓG WIE CO UMIAŁA! ;d

    Pozdrawiam i śmigam na Twój drugi blog, bo zauważyłam przelotnie, że szablon jest z Konan i jej drużyną więc... jestem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj;)
    Przepraszam, że dopiero teraz, po prostu ostatnio tonę w zaległościach. Jednakże udało mi się w końcu dotrzeć do Ciebie;)
    Ja tam nie wiem, dlaczego narzekasz, że nie potrafisz opisywać akcji. Moim zdaniem właśnie świetnie Ci to wychodzi. Opis całego starcia był niezwykle dynamiczny, ale jednocześnie szczegółowy.
    No, ale po kolei.
    Spodziewałam się, że w końcu do jakiegoś starcia dojdzie, bo byłoby nudno tak tylko czatować. W ogóle ciekawi mnie cóż to za ninja ich zaatakowali... W każdym razie muszę pochwalić bardzo ładne rozszczepienie akcji. Opisywałaś kilka planów na raz i się nie pogubiłaś, bardzo fajnie. No i dodało to tylko dynamiki całości. Biedna Ira... Całe osłabienie i brak umiejętności walki wręcz... W nieciekawej sytuacji się znalazła, co zresztą ładnie opisałaś. No i oczywiście ciekawa jestem, w jakie genjutsu został złapany Shikamaru.
    No i bardzo zaskakująca końcówka. Uchiha... No to mnie zaskoczyłaś, nie powiem. Zapowiada się ciekawe rozwinięcie akcji.
    No i na koniec muszę jeszcze raz pochwalić umiejętności dynamizacji tekstu i opisywania akcji. Niesamowite napięcie wytworzyłaś. Oby tak częściej;) Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń

Byłabym naprawdę wdzięczna, gdyby osoby, które rzeczywiście przeczytały rozdział zostawiły po sobie jakikolwiek komentarz. Sprawia to, że wiem, dla kogo piszę i bardziej motywuje mnie do szybszego pisania opowiadania. Was to nic nie kosztuje *oprócz tych dwóch minut*, a mi bardzo pomaga.